czwartek, 2 czerwca 2011

Automatyczne inhibitory niesprawiedliwości

Autorem artykułu jest Grzegorz Pergoł



Jak wytłumaczyć, że jeden kraj odkrył zasoby naturalne i będzie otrzymywał znaczące regularne dochody, gdy inny zasobów nie posiada? Co z sąsiadem, który zwyciężył w loterii pieniężnej puszczając jeden los gdy inny robi to bezskutecznie przez pół życia?

Sprawiedliwość to utopijny stan, tym trudniejszy do osiągnięcia, im wyższy jest stopień rozwoju cywilizacji. W pierwotnych społeczeństwach, trudniących się łowiectwem i zbieractwem, problem sprawiedliwości praktycznie nie istniał. Zwierzę, upolowane przez mężczyznę, było mu automatycznie przypisane i nie mógł on posiąść go inaczej niż przy użyciu własnego wysiłku i sprytu. Nie potrzebny był system reguł ani aparat ich przestrzegania, gdyż każdy posiadał tyle zasobów ile wypracował a każde odstępstwo od tego stanu, wynikające tylko i wyłącznie z przywłaszczenia (brak systemów dystrybucji i wykluczał możliwość uprzywilejowania lub upośledzenia jednostek), było karane przez eliminację jednostki zgodnie z instynktem samozachowawczym.

Na przestrzeni dziejów kluczowym celem egzystencji człowieka przestała być jedynie prokreacja i stworzenie niezbędnego minimum materialnego dla jej funkcjonowania. Wykształciła się sieć społecznych zależności, gdzie tylko część grup zajmowała się zapewnieniem żywności, dzięki czemu powstały bardziej specjalistyczne zawody, urozmaicające życie ludzi i podnoszące ich rozwój na wyższy poziom ewolucji. Zróżnicowanie zadań, jakie ludzie musieli wykonywać w celu zapewnienia nie tylko żywności ale również zaspokojenia wyższych potrzeb, wymagało stworzenia hierarchii i przypisania jednostkom odmiennych praw i obowiązków. Najogólniej rzecz biorąc, niezależnie od ustroju społecznego, nastąpił podział społeczeństwa na władzę i poddanych. Taki zaś podział, mimo całego bagażu dobrodziejstw jaki ze sobą niesie, daje również pole manewru do nadużyć i dokonywania niesprawiedliwej dystrybucji pomiędzy pierwotnie równe jednostki.

Powstały zatem instytucje ustalające prawo i dbające o jego przestrzeganie. Są politycy, którzy ustalają prawo oraz wymiar sprawiedliwości, który przestrzega jego respektowania. Niestety, nawet przy założeniu doskonałego działania systemu, nie pozbędziemy się problemu niesprawiedliwości. Ma ono głębszy wymiar niż czysto formalny. Można bowiem czuć się pokrzywdzonym lub docenionym (uczucie pejoratywne występuje częściej i silniej) mieszcząc się w ramach prawa. W takich przypadkach z pomocą nadchodzą etycy i filozofowie. Według popularnej i dość uniwersalnej koncepcji sprawiedliwości Rawlsa, aby ustalić uczciwe zasady gry, należy cofnąć się do sytuacji pierwotnej. Nie chodzi bynajmniej o degradację społeczeństwa i powrót do wspomnianego zbieractwa i łowiectwa, ale o wytworzenie hipotetycznej sytuacji, którą filozof zwie „zasłoną niewiedzy”. Ma na myśli sytuację, w której jednostki ustalające reguły nie mają informacji na temat swojego statusu społecznego, materialnego, uzdolnień czy wręcz koncepcji moralności. Tylko w takich sterylnych warunkach może dojść do uczciwego i bezstronnego wyboru zasad obowiązujących w społeczeństwie. Metoda bowiem jest pomyślana tak, aby uśredniona wartość reguł jak najmniej odbiegała od średnich oczekiwań społecznych i w jak największym stopniu była przez nie akceptowana. Koncepcja jest lepsza od obowiązującego systemu jednak nie możliwa do implementacji. Wymagałaby bowiem aby prawo ustalane było przez jednostki dopiero co narodzone, które nie posiadają wiedzy na temat swojej przyszłości (jednocześnie nie posiadają żadnej mocy sprawczej) lub przez jednostki, które utraciły pamięć, co wydaje się równie kłopotliwe co kuriozalne.

Jak zatem poradzić sobie z niesprawiedliwością mieszczącą się w granicach prawa a mimo to budzącą wewnętrzny sprzeciw? Jak wytłumaczyć, że jeden kraj odkrył zasoby naturalne i przy niewielkich nakładach inwestycyjnych będzie otrzymywał znaczące regularne dochody gdy inny nie dość, że zasobów nie posiada, to musi uzależnić się od dostaw ze wspomnianego kraju? Co z sąsiadem, który zwyciężył w loterii pieniężnej puszczając jeden los podczas gdy inny robi to bezskutecznie przez pół życia? W mojej opinii natura ludzka oraz systemy gospodarcze wypracowały naturalne mechanizmy, które samorzutnie doprowadzają do równowagi zasobowej w przypadku zaistnienia rażącej nierównowagi. Robią to podstępnie i z premedytacją więc potrzeba ogromnej mądrości, silnej woli i przewidywalności, żeby mechanizmy te oszukać. Są niczym automatyczne inhibitory niesprawiedliwości.

Trzy lata temu Puls Biznesu nagłośnił sprawę francuskiego inwestora giełdowego, który wraz z doradcą z Societe Generale zainwestował wygrane na loterii 900 tysięcy Euro. Przez pierwsze trzy lata pieniądze przynosiły przyzwoite zyski, co wzmagało apetyt do podejmowania ryzyka zarówno inwestora jak i doradcy. Jednak dobra passa opuściła milionera i w wyniku nierozważnych ruchów fortuna stopniała, pozostawiając na koncie maklerskim 600 tys. Euro debetu. Właściciel, wykorzystując złą sławę maklerów z Societe Generale za sprawą wcześniejszego „oszustwa stulecia”, usiłował zrzucić winę za swoje nieudolne decyzje inwestycyjne na doradcę.

Portal Wirtualna Polska na swoim portalu luxclub.pl przytacza 10 autentycznych amerykańskich historii, gdzie wielkie wygrane okazały się przekleństwem. Wszystkie scenariusze zawierają rozpad rodziny, bankructwo lub utratę większości środków z fortuny tempie kilku lat. Niektóre z nich nawet samobójstwa, zabójstwa dla przejęcia fortuny, przedawkowanie narkotyków, długi a w najlepszym wypadku powrót do skromnego życia sprzed wygranej. Brytyjski śmieciarz Michael Carroll po otrzymaniu 10 mln funtów natychmiast porzucił swoje zajęcie i skupił się na konsumowaniu nieograniczonej w jego mniemaniu fortuny. Drogie auta, wille, narkotyki i prostytutki strąciły go kilkakrotnie do aresztu, pozbawiły najbliższej rodziny i ostatecznie odebrały po kilku latach fortunę. Brytyjczyk żartobliwie podsumowuje ten okres twierdząc, że łatwiej żyć z pensji śmieciarza niż za milion funtów. Nawet Jack Whittaker, przedsiębiorca należący już przed wygraną (opiewającą na ponad 300 mln dolarów) do grona milionerów, nie uniknął problemów związanych ze zwielokrotnieniem fortuny. Pomimo, iż zrzekł się wygranej na cele charytatywne, nie ominęły go problemy jak seria aresztowań za jazdę po pijanemu, kradzieże oraz śmierć w wyniku przedawkowania narkotyków rozpieszczonej wnuczki i jej chłopaka.

Trudno jest ekstrapolować doświadczenia amerykańskie na grunt europejski, gdyż w naszym prawie nie ma obowiązku podawania opinii publicznej danych osobowych zwycięzcy przez organizatorów loterii. Śmiem jednak twierdzić, że zachowanie laureatów polskich loterii pieniężnych, nawet przy wzięciu poprawki na mniejsze wygrane i bardziej konserwatywne warunki kulturowe, nie odbiega znacząco od doświadczeń zachodnich. Powyższe dowody oraz przypuszczenia prowadzą do wniosku, że twór cywilizacji jakim są loterie pieniężne, nie jest aż tak niesprawiedliwy jak pozornie się odczuwa. W ogólny bilansie zwycięzca zyskuje nie wiele więcej niż ten, kto miał mniej szczęścia a w skrajnych przypadkach znajduje się w gorszej sytuacji. Dodatnie przepływy w kierunku zwycięzcy w błyskawicznym tempie generują przepływy w drugim kierunku. Niekiedy większe niż te początkowe. Można zarzucić, że mimo wszystko zwycięzcy uzyskali większe korzyści. Przecież w krótkim okresie posiadali fortunę, mogli konsumować, posiadali większą użyteczność niż Ci, którzy nie wygrali pieniędzy. Jednak w rozrachunku ogólnym rozpędzona machina bezmyślnej konsumpcji pociągała ich jeszcze głębiej niż znajdowali się w stanie początkowym. Dodatkowo straty moralne, które trudniej zmierzyć, pozwalają sądzić, że lepiej dla nich byłoby podrzeć kupon zanim odebrali nagrodę. Co więcej, transakcje dokonywane przez nowobogackich są opodatkowane i w znacznym stopniu zasilają budżety narodowe. W Polsce pieniądze płynące z opodatkowania działalności totalizatora sportowego przeznaczane są na inwestycję w kulturę i sport, co jeszcze bardziej poprawia ogólny bilans korzyści z loterii dla jednostek, nie biorących w nich udziału. Krótkie studium przypadku działania inhibitorów sprawiedliwości w mikro skali pozwala spojrzeć na zwycięzców loterii w sposób, który znacznie ogranicza poczucie niesprawiedliwości wynikające z relatywnej deprywacji.

Podobny mechanizm w skali makro prezentuje zjawisko choroby holenderskiej, zdefiniowanej po raz pierwszy w 1977r. przez The Economist. Paradoksalnie, bogactwo okazało się przekleństwem o wiele wcześniej, bo już w XVI w. i nie w Holandii a w Hiszpanii. W wyniku działalności kolonizatorskiej, kraj pozyskał ogromne zasoby złota, które w krótkim czasie wyniosły go pozycji europejskiego mocarstwa. Wywołało to zmianę specjalizacji produkcji z pracochłonnego rolnictwa i przemysłu na wydobywanie drogocennego kruszcu. Kraj bogacił się do czasu, aż dostawy złota nie zaczęły się zmniejszać. Wtedy okazało się, że zmiany, które nastąpiły w mentalności Hiszpanów i regres technologiczny gospodarki w stosunku do reszty Europy, uniemożliwiają im skuteczne konkurowanie na rynku międzynarodowym. Utrzymanie sztucznie rozdmuchanego poziomu życia okazało się niemożliwe, w efekcie czego Hiszpania po stu latach bycia mocarstwem, przeobraziła się w gospodarczo i społecznie upośledzony kraj, bez przewagi konkurencyjnej w żadnej dziedzinie życia i z długiem publicznym. Holandia po odkryciu złóż gazu ziemnego stała się czołowym eksporterem surowca. Nadmierna ilość waluty krajowej, zalewającej niewielki kraj spowodowała szybką aprecjację i spadek konkurencyjności eksporterów. Wywołało to kryzys gospodarczy, z który dzięki mądrym decyzjom restrukturyzującym holenderski przemysł, udało się zażegnać dopiero po 10 latach. Na podobną chorobę cierpi wiele krajów afrykańskich, które eksploatując obfite złoża surowców, zapominają o równomiernym rozwijaniu innych gałęzi przemysłu oraz rolnictwa. Uzależnienie od importu żywności i duże wydatki publiczne stają się problemem dopiero w momencie spadku światowych cen surowców. Kraje popadają w kryzysy, które stawiają ludzkość na krawędzi głodu. Dokonują wymagających zaciśnięcia pasa reform, które kończą się wraz ze wzrostem światowych cen surowców. Niektórzy obserwatorzy twierdzą nawet, że upadek ZSRR spowodowany był drastycznym spadkiem cen ropy naftowej, wywołanym spekulacją USA w roku 1985r.

Przytoczone przykłady są być może skrajne i nie trudno znaleźć dla nich kontrprzykłady. Istnieją przecież ludzie, którzy mądrze zainwestowali ogromne pieniądze, zdobyte przez niewiarygodnie duże zrządzenie losu jakim jest loteria. Są też kraje, jak na przykład Norwegia, które mądrze gospodarują bogactwem płynącym z eksportu paliw i zakładają fundusze narodowe, zapewniające obywatelom dostatnie i bezpieczne życie. Warto mieć świadomość, że sam fakt otrzymania pozornie przerastającego możliwości konsumpcyjne majątku, nie świadczy jeszcze o tym, że faktycznie majątek ów utrzyma taki status w nieograniczonym horyzoncie czasowym. W momencie zastrzyku zasada o ograniczoności zasobów ziemi wobec nieograniczoności potrzeb nie traci na znaczeniu. Ludziom wydaje się, że nagle mogą mieć wszystko, opierając się jedynie na sprzyjającej fortunie. Coś, co przerasta wyobraźnię ludzką, staje się problemem. It is not about the money. It is about the game wypowiedziane przez bohatera „Wall Street-pieniądz nie śpi” w trafny sposób oddaje powołanie człowieka. Nie ma sensu zdobycie fortuny i dalsze życie z renty. Taki model tylko pozornie zapewnia szczęście. Nie da się w nim bowiem alokować chęci tworzenia, która jest pierwotną potrzebą każdego człowieka. O ile można zarobić na zapas to nie da się najeść na zapas. Sytuacja życia z renty może prowadzić to do wynaturzenia i patologii związanej z zachwianiem naturalnych relacji pracy do odpoczynku. Potrzeba umiejętności zaprzężenia się w ogromny reżim, aby nie ulec pokusie nadmiernego konsumowania i nie dać pochłonąć wirowi iluzji cywilizacji.

Państwa nie różnią się w tym względzie znacznie od ludzi gdyż to ludzie tworzą państwa. Jako twory zorganizowane posiadają bardziej skomplikowane mechanizmy absorpcji bogactw, przynoszące jednak podobne efekty. Uzależnienie od importu i spadek konkurencyjności lub nawet zanik rodzimej produkcji to analogiczne zachowania do rzucenia pracy i oddania się w wir konsumpcji.

Jak zatem zdefiniować owe inhibitory, które zarówno w przypadku ludzi jak i państw stoją na straży sprawiedliwości? Niestety korelacja mechanizmów z utrzymaniem homeostazy w sferze globalnej uczciwości jest pozorna. Działanie inhibitorów wynika raczej z ludzkiej chciwości, pychy i nieumiejętności opanowania popędów. To one prowadzą nadmiernie bogatych do upadku czyli przywracają stan równowagi ogólnej. Jedynie ubocznym skutkiem ich działalności jest zmiana postawy jednostek nie biorących udziału w procesie z zazdrości na satysfakcję. Japońscy naukowcy dowiedli, że ludzki mózg samorzutnie reaguje na cudze nieszczęście nie, jak wskazywałaby moralność, współczuciem ale właśnie poczuciem satysfakcji. Na pozór negatywna cecha mózgu, nie wynikająca z naszej złej woli, przyczynia się do przywrócenia stanu równowagi sprawiedliwości w wymiarze mentalnym.

Rozważania te prowadzą do wniosku, że obok skomplikowanego aparatu wymiaru sprawiedliwości, posiadamy w sobie naturalną instytucję, która utrudnia nam zbyt duże odstępstwa od normy w bogaceniu się. Szczęściarze będą z tego powodu niepocieszeni zaś ich oponenci z czasem dostrzegą i docenią jej dyskretne działanie. Sądzę, że skorzystają na tym wszyscy gdyż dobrobyt społeczeństwa to dobrobyt wszystkich jednostek, a nie opływające w przepychu miasta i peryferia obfitujące w slumsy. Dobrobyt świata to nie systematyczna, krótkofalowa, doraźna pomoc krajom trzeciego świata przez kraje bogatej północy tylko współpraca krajów o podobnym stopniu rozwoju. Automatyczne inhibitory niesprawiedliwości może nie zbawiły świata, przywracając mu pierwotny prawidłowy porządek, ale warto zastanowić się nad jego porządkiem gdyby podświadome mechanizmy obrony przed nadmiarem nie istniały.

---

Grzegorz Pergoł

gepeg@wp.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

niedziela, 15 maja 2011

Chcesz czerpać radość z życia? To przestań...

Autorem artykułu jest Rafał Dudek



... otaczać się szarością! Kilka lat temu nie miałem pojęcia, jak bardzo robiłem się w konia. Chciałem cieszyć się życiem, czuć się dobrze. Jasne, kto by nie chciał? Jednocześnie...

za ścianą pokoju miałem kłócących się rodziców. Oglądałem filmy z przemocą. Słuchałem muzyki pełnej gniewu, buntu i agresji. Na dodatek pół życia spędzałem w szkole, która mnie nudziła i czasem nawet przerażała.

Innymi słowy, chciałem czerpać z życia radość, a czym byłem otoczony? Przemocą, gniewem, nudą. I jeszcze się dziwiłem, dlaczego tak często się wkurzam albo jest mi smutno.

"Co mam zrobić, żeby cały czas być taki szczęśliwy, jaki tylko czasami jestem?"

Wydawało mi się, że moje emocje nie zależą od otoczenia, tylko od tego, jak reaguję na otoczenie. Że mogę być szczęśliwy nawet jak wszystko się wali i pali.

W pewnym sensie miałem rację... Faktycznie to Ty decydujesz o swoich emocjach, a nie otoczenie. Jednak trudno jest cały czas decydować, że będę szczęśliwy w TAKICH okolicznościach. Dlaczego?

Ponieważ wszystko, co wkładasz do swojego mózgu fizycznie go zmienia. Oglądając horrory tworzysz więcej połączeń neuronalnych na temat strachu. Te połączenia neuronalne tam są, gotowe do uruchomienia się, np. gdy w nocy coś Ci w domu zatrzeszczy.

Ludzie w Twoim otoczeniu zawsze na Ciebie wpływają. Czy miałeś kiedyś tak, że poznałeś nowego znajomego i kilka tygodni później zacząłeś mówić podobnie jak on "kurka blada!". To dobry przykład tego, że spędzając z kimś czas otwierasz się na wpływ tej osoby na Ciebie. Jakie osoby na Ciebie wpływają?

Na mnie wpływali skłóceni rodzice, filmy z przemocą i nudna szkoła. Jasne, czasami udawało mi się być szczęśliwym mimo wszystko. Jednak często nie dawałem rady, bo po prostu było mi trudno cieszyć się w tym bagnie.

Pytanie więc do Ciebie:

Chcesz się cieszyć "mimo wszystko" czy cieszyć się "bo żyję w istnym raju"

Ja wolę się cieszyć, bo żyję w istnym raju.

Mieszkam w przepięknie zielonej okolicy, w idealnym dla mnie mieszkaniu. Mam 5 minut drogi piechotą do parku pełnego drzew, kwiatów i wiewiórek :-) Przyjaźnię się z najcudowniejszymi ludźmi, jakich udało mi się znaleźć. Muzykę heavy-metalową zmieniłem na inspirujący rock, pozytywne teksty hip-hopowe i radosny pop. Co z tego, że 90% muzyki jest zabarwiona negatywnymi emocjami, jeśli ja słucham tych pozytywnych 10%?

Po angielsku nazwałbym to: Life is good :-)

Efekt? Cieszę się, bo żyję w istnym raju. Moje otoczenie nakręca mnie pozytywnie i daje mi energię do bycia szczęśliwym NAWET jeśli pojawi się jakiś problem.

Na krótką metę możesz być szczęśliwy niezależnie od swojego otoczenia. Jeśli jednak chcesz czerpać radość z każdej chwili życia:

Posprzątaj swoje życie!

Po pierwsze, weź kartkę, narysuj tabelę z dwiema kolumnami. Pierwsza kolumna to "Ludzie w moim życiu" a druga to "Jakie emocje we mnie budzą". Wypisz ludzi, z którymi spędzasz czas i jak na Ciebie wpływają. Następnie podkreśl wszystkich pozytywnych i spędzaj z nimi coraz więcej czasu. Zerwij kontakty ze wszystkimi negatywnymi w ciągu następnego miesiąca i skreślaj ich, gdy to Ci się uda.

Myślisz że się nie da zerwać niektórych kontaktów? Moja mama notorycznie krytykuje mnie za wszystko co robię. Nie mam jej tego za złe - to jest po prostu jej styl myślenia, jej sposób komunikowania się ze mną. Jednak nie chcę mieć takiego wpływu w swoim życiu. Wyjechałem więc do Wrocławia i spotykam się z nią kilka razy do roku. Pomyśl jaka to jest pozytywna zmiana - kilka razy do roku, a kiedyś miałem codzienną dawkę krytyki na "dzień dobry".

Sam uznaj, ile jest warte Twoje szczęście i dobre samopoczucie. Jak bardzo szanujesz siebie? Jeśli twierdzisz, że zasługujesz na szczęście, to dąż do niego. Jeśli trzeba posprzątać swoje życie - warto!

Po drugie, zrób listę muzyki, filmów i innych hobby. Które są pozytywne, a które negatywne. Jakie nowe pozytywne hobby mogłyby Cię wciągnąć. A następnie ... dobrze wiesz co zrobić z tą listą :-)

Miłego sprzątania :-)

A gdy masz już czysto i

Autorem artykułu jest Rafał Dudek



... otaczać się szarością! Kilka lat temu nie miałem pojęcia, jak bardzo robiłem się w konia. Chciałem cieszyć się życiem, czuć się dobrze. Jasne, kto by nie chciał? Jednocześnie...

za ścianą pokoju miałem kłócących się rodziców. Oglądałem filmy z przemocą. Słuchałem muzyki pełnej gniewu, buntu i agresji. Na dodatek pół życia spędzałem w szkole, która mnie nudziła i czasem nawet przerażała.

Innymi słowy, chciałem czerpać z życia radość, a czym byłem otoczony? Przemocą, gniewem, nudą. I jeszcze się dziwiłem, dlaczego tak często się wkurzam albo jest mi smutno.

"Co mam zrobić, żeby cały czas być taki szczęśliwy, jaki tylko czasami jestem?"

Wydawało mi się, że moje emocje nie zależą od otoczenia, tylko od tego, jak reaguję na otoczenie. Że mogę być szczęśliwy nawet jak wszystko się wali i pali.

W pewnym sensie miałem rację... Faktycznie to Ty decydujesz o swoich emocjach, a nie otoczenie. Jednak trudno jest cały czas decydować, że będę szczęśliwy w TAKICH okolicznościach. Dlaczego?

Ponieważ wszystko, co wkładasz do swojego mózgu fizycznie go zmienia. Oglądając horrory tworzysz więcej połączeń neuronalnych na temat strachu. Te połączenia neuronalne tam są, gotowe do uruchomienia się, np. gdy w nocy coś Ci w domu zatrzeszczy.

Ludzie w Twoim otoczeniu zawsze na Ciebie wpływają. Czy miałeś kiedyś tak, że poznałeś nowego znajomego i kilka tygodni później zacząłeś mówić podobnie jak on "kurka blada!". To dobry przykład tego, że spędzając z kimś czas otwierasz się na wpływ tej osoby na Ciebie. Jakie osoby na Ciebie wpływają?

Na mnie wpływali skłóceni rodzice, filmy z przemocą i nudna szkoła. Jasne, czasami udawało mi się być szczęśliwym mimo wszystko. Jednak często nie dawałem rady, bo po prostu było mi trudno cieszyć się w tym bagnie.

Pytanie więc do Ciebie:

Chcesz się cieszyć "mimo wszystko" czy cieszyć się "bo żyję w istnym raju"

Ja wolę się cieszyć, bo żyję w istnym raju.

Mieszkam w przepięknie zielonej okolicy, w idealnym dla mnie mieszkaniu. Mam 5 minut drogi piechotą do parku pełnego drzew, kwiatów i wiewiórek :-) Przyjaźnię się z najcudowniejszymi ludźmi, jakich udało mi się znaleźć. Muzykę heavy-metalową zmieniłem na inspirujący rock, pozytywne teksty hip-hopowe i radosny pop. Co z tego, że 90% muzyki jest zabarwiona negatywnymi emocjami, jeśli ja słucham tych pozytywnych 10%?

Po angielsku nazwałbym to: Life is good :-)

Efekt? Cieszę się, bo żyję w istnym raju. Moje otoczenie nakręca mnie pozytywnie i daje mi energię do bycia szczęśliwym NAWET jeśli pojawi się jakiś problem.

Na krótką metę możesz być szczęśliwy niezależnie od swojego otoczenia. Jeśli jednak chcesz czerpać radość z każdej chwili życia:

Posprzątaj swoje życie!

Po pierwsze, weź kartkę, narysuj tabelę z dwiema kolumnami. Pierwsza kolumna to "Ludzie w moim życiu" a druga to "Jakie emocje we mnie budzą". Wypisz ludzi, z którymi spędzasz czas i jak na Ciebie wpływają. Następnie podkreśl wszystkich pozytywnych i spędzaj z nimi coraz więcej czasu. Zerwij kontakty ze wszystkimi negatywnymi w ciągu następnego miesiąca i skreślaj ich, gdy to Ci się uda.

Myślisz że się nie da zerwać niektórych kontaktów? Moja mama notorycznie krytykuje mnie za wszystko co robię. Nie mam jej tego za złe - to jest po prostu jej styl myślenia, jej sposób komunikowania się ze mną. Jednak nie chcę mieć takiego wpływu w swoim życiu. Wyjechałem więc do Wrocławia i spotykam się z nią kilka razy do roku. Pomyśl jaka to jest pozytywna zmiana - kilka razy do roku, a kiedyś miałem codzienną dawkę krytyki na "dzień dobry".

Sam uznaj, ile jest warte Twoje szczęście i dobre samopoczucie. Jak bardzo szanujesz siebie? Jeśli twierdzisz, że zasługujesz na szczęście, to dąż do niego. Jeśli trzeba posprzątać swoje życie - warto!

Po drugie, zrób listę muzyki, filmów i innych hobby. Które są pozytywne, a które negatywne. Jakie nowe pozytywne hobby mogłyby Cię wciągnąć. A następnie ... dobrze wiesz co zrobić z tą listą :-)

Miłego sprzątania :-)

A gdy masz już czysto i zastanawiasz się w którą stronę ruszyć w życiu dalej, to napisałem dla Ciebie artykuł: Ty TEŻ odkryjesz w życiu radość cz.1 – Czy z moją głową wszystko OK?

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
zastanawiasz się w którą stronę ruszyć w życiu dalej, to napisałem dla Ciebie artykuł: Ty TEŻ odkryjesz w życiu radość cz.1 – Czy z moją głową wszystko OK?

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

środa, 11 maja 2011

Ile pieniędzy potrzebnych jest do szczęścia?

Autorem artykułu jest Joanna Wiejak



Dla biednych ludzi pieniądze są wszystkim, częściej niż dla bogatych: „Ludzie kupują za pieniądze, których nie mają, rzeczy, których nie potrzebują, żeby się pokazać przed ludźmi, których nienawidzą”.

W ankietach często pojawiają się odpowiedzi typu: „Chcę posiadać jak najwięcej. Nie zastanawiałem się nigdy nad tym ile. Wiem natomiast, że po prostu chcę mieć jak najwięcej”.

Dlatego tygodnik internetowy CashFlow&You w najnowszej serii o finansach osobistych, zamieścił artykuł, w którym próbuje policzyć, ile pieniędzy potrzebnych jest do szczęścia?

Dla biednych ludzi pieniądze są wszystkim, częściej niż dla bogatych: „Ludzie kupują za pieniądze, których nie mają, rzeczy, których nie potrzebują, żeby się pokazać przed ludźmi, których nienawidzą”.

Dokąd prowadzi nas taka droga? Jest jak wyruszanie w ciemno, ze słowami: „Nie wiem, dokąd chcę dojść. Chcę po prostu dojść jak najdalej. Im więcej przejdę kilometrów, tym lepiej”.

Dlatego dzisiaj namawiam, żeby odpowiedzieć sobie na podstawowe pytania: do czego jest mi potrzebny większy stan posiadania? Jaki majątek jest mi potrzebny? Co jestem skłonna lub skłonny poświęcić, żeby go uzyskać? Banalne pytania, na które wielu ludzi niestety nie zna odpowiedzi.

Warto też policzyć swoją przyszłość finansową. Jeżeli zarabiając mniej, źle wykorzystujemy pieniądze, zarabiając więcej, źle będziemy wykorzystywać jeszcze większą ilość pieniędzy.

Im więcej chcemy posiadać, tym większy wysiłek będziemy zmuszeni włożyć w osiągnięcie celu. Czy warto wkładać ciężką pracę w dążenie do czegoś, czego tak naprawdę nie potrzebujemy? Warto też mieć na uwadze, że im większą karierę zawodową będziemy chcieli osiągnąć, tym bardziej będzie na tym cierpieć rodzina.

Do jakich poświęceń można się posunąć? Czy zatem rzeczywiście warto gonić po ten miliard? Czy sprawi nam radość posiadanie ogromnego majątku w samotności? A może wystarczy milion? Czy są na takie pytania gotowe odpowiedzi?

Pełna treść artykułu „Ile pieniędzy potrzebnych jest do szczęścia?” opublikowana została w tygodniku internetowym CashFlow&You nr 50 (20/2008). Autor artykułu: Jacek Pietkiewicz, wydawca: e-ProfitSystem.

---

Joanna Wiejak

- Kursy dla Inwestorów - Sposób na zyski i finansową niezależność >>
- Kuźnia Milionerów - Spełnij swoje finansowe marzenia >>


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

sobota, 30 kwietnia 2011

Jak Odnaleźć Szczęście?

Autorem artykułu jest Aleksander Pawłowski



Pewnie w to nie uwierzysz, ale tak naprawdę Twoje szczęście jest zawsze przy Tobie!

Zawsze!

Jedyny problem jest taki, że Ty sam musisz po nie sięgnąć, a zazwyczaj nie wiesz jak to zrobić.

child__s_light_by_bigbadbuttbomb

Twoje Myśli, Tworzą Twoją Rzeczywistość, te słowa przyjąłem już dawno za prawdziwe, jeśli nie najprawdziwsze i Tobie też polecam tak zrobić!

Do człowieka w każdej sekundzie docierają miliony bodźców, dlatego trudno jest kontrolować swoje myśli w każdej chwili. Na szczęście jest coś takiego jak uczucia.

Skąd się biorą? Uczucia są wynikiem pewnej grupy myśli.

Tak więc dużo prościej, łatwiej i skuteczniej będzie Ci kontrolować swój Nastrój! Jeśli zmienisz swój nastrój na pozytywny, automatycznie Twoje myśli zaczną się do niego dostosowywać. Jak zmienić swój nastrój? Każdy ma dla siebie jakiś najlepszy sposób. Na mnie najbardziej działa pozytywna muzyka.

Pamiętaj, że masz władzę nad sobą i swoimi myślami, oraz przede wszystkim uczuciami. Tak więc szczęście masz w sobie od dawna, tylko aby je dostrzec, najpierw musisz pozbyć się ze swojej głowy wszystkich ‘śmieci’!

Wyrzuć, odrzuć, zapomnij o wszystkim, co jest złe, niedobre i przywołuje niemiłe wspomnienia.

Zacznij w każdej sytuacji, w jakiej się znajdziesz, dopatrywać się jej dobrej strony.

Skończ narzekać!

Zacznij chwalić i dostrzegać to, co piękne!

Poprzez takie drobne zmiany zachowań, odnajdziesz to, co utracone. Odnajdziesz siebie i będziesz już zawsze szczęśliwy.

Ludzie szukają szczęścia na zewnątrz siebie. Kupują nowe rzeczy, coraz droższe i ładniejsze, szukają lepszych partnerów, ale to wszystko niczego Ci nie da, dopóki nie będziesz szczęśliwy sam ze sobą.

Życie to tylko kolejne lekcje, które dostaje każdy z nas. Jednak różnicę zobaczysz dopiero, jeśli z tych lekcji czegoś się nauczysz i przestaniesz powtarzać swoje błędy!

---

Pozdrawiam

Aleksander Pawłowski
http://nowaera2013.wordpress.com/


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Co to reiki?

Autorem artykułu jest hanna tomaszewska



Reiki to japońska sztuka uzdrawiania. Trudno jest przetłumaczyć słowo reiki dosłownie z japońskiego, Rei znaczy uniwersalny, wyższy, inteligentny natomiast ki to energia, która zyskujemy podczas snu lub jedzenia. Ki płynie we wszystkim, co żyje: roślinach, zwierzętach i ludziach,

tak wiec reiki to uniwersalna, Uzdrawiająca energia życia. Reiki daje nam nieograniczony dostęp do energii życia, która płynie przez praktykującego do uzdrawianego.

Jak energia reiki wpływa na nas?

Podczas sesji reiki przez praktykującego przepływa energia życia. Praktykujący kładzie swoje ręce lub trzyma je nad chakrami (centra energetyczne, przez które energia wpływa do naszego ciała) uzdrawianego. Reiki balansuje energie w naszym ciele i odblokowuje chakry, umożliwiając swobodny przepływ energii, powodując lepsze samopoczucie, w naszym ciele fizycznym również możemy doświadczyć uzdrowienia, oczywiście reiki tego nie gwarantuje. Czujemy się zrelaksowani i głęboko wyciszeni. Energia reiki nas bardzo wspiera, dużo ludzi mówi ze czuja się duchowo wzmocnieni.

Czy reiki to religia?
Nie. Ponieważ reiki to energia, której wszyscy ludzie na świecie potrzebują, reiki jest dla każdego bez względu na religie. Stwórca reiki był Mikao Usui który był buddysta, jednakże w reiki nie ma mowy o wierzeniach religijnych, zarówno ludzie innych wyznań i nie wierzący mogą praktykować reiki.

Kto może być poddany zabiegowi reiki?

Każdy, dzieci i dorośli mogą brać udział w sesji, zarówno chorzy jak i zdrowi reiki tak czy tak działa. Energia reiki przystosowuje się do każdego, wiec niema ryzyka ze ktoś dostanie jej za dużo , natomiast druga sprawa jest to ze jak ktoś się będzie obawiał sesji to może nie dopuścić energii do siebie i dostanie jej bardzo mało, dlatego jak ktoś decyduje się na sesje to powinien rozumieć czym jaest reiki.

---

http://reiki-hanna.blogspot.com/2011/04/kto-moze-byc-poddany-zabiegowi-reiki.html Tu znajdziesz wiecej informacji na temat reiki


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

czwartek, 21 kwietnia 2011

Hej Dniu! Co przynosisz?

Autorem artykułu jest Jacek Bąk



Próba uzasadnienia decyzji, w wyniku której zmieniam swoje życie. Kieruję się co dzień w stronę większej szczęśliwości na co dzień. Decyzji,że od dziś jestem łowcą pozytywnych aspektów. To bardzo pomaga na szczęście.

Pasmo zdarzeń przypływa, przepływa i odpływa. A ja (no, i Ty też) – pozostajemy jego pod wpływem. Zdarzenia wciągają do siebie i można by zapytać: skąd się biorą. Czy to prawda,że sam przyciągam taki a nie inny strumień (nie tylko ja, Ty też).

Ktoś, kogo spotykamy narzeka? Ktoś drugi bardzo narzeka? A może ogladałeś wiadomości? Podobno wszystko, co sie zdarza jest zapisywane gdzieś w zakamarkach mózgu. Zatem, narzekał? Zapisane. Drugi jeszcze bardziej narzekał? Zapisane. A może oglądałeś wiadomości? No, to masz zapisane. Podobno nie tylko jest zapisywane, ale potem jeszcze na nas oddziaływuje i to niewidzialnie. Po prostu niewidzialna ręka. A w tym przypadku jest to niewidzialna ręka narzekająca.

Czy sam przyciągam taki strumień – to właściwie stare jak świat pytanie: czy wszystko jest zdeterminowane w naszym życiu czy mamy jakiś wpływ. W przeszłości świat odpowiadał na nie w jakiś tam sposób, a dziś – mamy jeszcze dodatkowe informacje, które możnaby streścić jednym słowem: podświadomość. Wszystko, co sie zdarza jest zapisywane gdzieś w zakamarkach mózgu.

Ha! To przecież oznacza,że nie jest obojętne czego słuchamy!

Zatem, czy sam przyciągam taki strumień? - tak naprawdę potrzeba weryfikacji poprzez doświadczenie.
Sprawdzam – działa – o! zatem, naprawdę działa. Ale, jeśli jedna osoba zakrzyknie: ja tak mam! - to jeszcze niewiele znaczy. Dopiero, gdy będzie grupa duża, taka co już coś znaczy – o,wtedy zaczyna to wszystko znaczyć w sposób istotny, powiedzmy społeczny. Z drugiej strony dla mnie – czy dla Ciebie także? – nie zawsze jest potrzebny taki społeczny dowód, wystarczy,że sam spróbuję i za jakiś czas będę mógł powiedzieć: ja tak mam. A Ty – jak chcesz – też sprawdzaj na własny rachunek.

I właśnie do takiego sprawdzenia chcę Cię namówić.

A zacząć można od decyzji: od dziś jestem łowcą pozytywnych aspektów rzeczywistości! Obecność narzekaczy minimalizuję!
Potrzebuję jeszcze czegoś co będzie anty- narzekaniem. Czyżby to była pochwała? Jednak nikt nie wygłasza pochwał, a raczej gani. Od dziś takich co ganią ja gonię.

I tu, mam dla Ciebie wskazówkę: ciekawym medium może być coś powtarzalnego, coś rytmicznego i zasadniczo przyjemnego. Jeszcze chcę o tym napisać osobno, dlatego przejdę od razu do rzeczy i nie będę wyjaśniać szczegółowo: chodzi o specjalnie dobrane piosenki, powiedzmy – piosenki, które podtrzymują. Szczegóły znajdziesz w stopce.
Tymczasem – pozdrownienia od zdecydowanego łowcy pozytywnych aspektów!

Jacek Bąk

---

Piosenki, które Podtrzymują - to taki projekt twórczy, który wymyślił mój sobowtór. Nazywa sie tak samo, jak ja. I ma stronę, gdzie możesz posłuchać. Właściwie jest to blog. Tak, pod adresem www.jacekbak.wordpress.com. Piosenki, które Podtrzymują radość życia i optymizm. Czasem warto się podtrzymać!


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

piątek, 1 kwietnia 2011

Czy szczęście jest wynikiem przypadku?

Autorem artykułu jest Artur Rak



Ponoć szczęście trudno jest zdefiniować, ponieważ każdy inaczej je postrzega. Jedni uważają że szczęście to coś, coś co daje nam satysfakcje, inni z kolei mówią, że szczęście to spełnienie w życiu,

Ponoć szczęście trudno jest zdefiniować, ponieważ każdy inaczej je postrzega. Jedni uważają że szczęście to coś, coś co daje nam satysfakcje, inni z kolei mówią, że szczęście to spełnienie w życiu, żeby być szczęśliwym trzeba mieć poczucie jego sensu. Jednak nie każdy człowiek pragnie szczęścia, niektórzy wprost upajają się swoim nieszczęściem.

Jak to się dzieje, że to samo wydarzenie jest różnie interpretowane przez rożnych ludzi?
Co decyduje o naszym szczęściu?
Czy dzieciństwo ma wpływ na nasze szczęście?
Czy szczęście przekazujemy w genach?
Jak jest naprawdę? Co mówi psychologia, nasza biologia czy religia?
Na wszystkie powyższe pytania znajdziesz odpowiedź w tym artykule.



Geny.

W badaniach z udziałem 900 par bliźniąt jednojajowych wynika, że o szczęściu w 50 % decydują nasze geny.

Przepływ.

Znany psycholog, twórca książki „Przepływ” Mihaly Csikszentmihalyi w wyniku badań nad szczęściem stwierdził, że największego szczęścia nie daje praca dla pieniędzy lub uznania (motywacja zewnętrzna), lecz wykonywanie czynności, które sprawiają nam satysfakcję (motywacja wewnętrzna).

Uważał, że błędem jest dążenie do szczęścia jako takiego. Zamiast tego powinniśmy dostrzec momenty, kiedy jesteśmy prawdziwie szczęśliwi – zauważać, co robimy, gdy czujemy „przepływ” i starajmy się robić to częściej

Jak osiągnąć stan przepływu?

Stan ten pojawia się najczęściej , gdy jesteśmy pochłonięci jakimś działaniem lub wysiłkiem. Może to być wysiłek sportowy (wspinaczka górska), artystyczny (malowanie obrazu) lub intelektualny (pisanie książki).

Ja osobiście osiągam ostatnio ten stan dość często, pisząc jakiś artykuł, zbierając do niego informacje, planując przedsięwzięcia, czytając ciekawą lekturę. Zapominam wtedy o „Bożym Świecie”. Nic w takim momencie nie jest w stanie mnie rozproszyć. To co wykonuję pochłania mnie bez reszty.

Co jeszcze ma wpływ na nasze szczęście?

Samoregulacja.

O naszym szczęściu decyduje między innymi proces samoregulacji, dzięki któremu możemy unikać sytuacji niekorzystnych dla nas, jak również pomocny jest przy osiąganiu wyznaczonych celów.

Zatem czym jest samoregulacja?

Jest to umiejętność wykorzystywania wiedzy na temat ludzkich zachowań, a konkretnie tych, które przyczyniają się do osiągania wyznaczonych celów.

Samoregulacja obejmuje trzy procesy.

Czy szczęście jest wynikiem przypadku?

Samoobserwacja (monitorowanie własnych działań).

Jest to proces niezbędny, by zmienić swoje sposoby postępowania.

Jeżeli będziesz na bieżąco analizował własne działania, łatwiej Ci będzie wyznaczać cele, które mogą poprawić Twoje umiejętności.

Przykładowo, jeżeli chciałbyś poprawić swoje stosunki z innymi ludźmi, powinieneś zacząć od sporządzenia listy wszystkich czynności, zachowań, które pojawiają się w relacjach międzyludzkich.

Zarówno tych dobrych, jak i tych negatywnych.

Może to być: uśmiechanie się, krytykowanie, narzekanie, marudzenie, potakiwanie, komplementowanie, sprzeczanie się, uważne słuchanie itp.

Następnie sprawdź, jak często wykonujesz, każdą z tych czynności i w jakich okolicznościach.

Na koniec wyznacz cele, które pomogą Ci poprawić ową umiejętność.

Samoocena (sądy na własny temat).

I tutaj zaczynają się schody. Zgodnie z teorią społeczno-poznawczą, większość z nas dobrze wie jak postępować, by osiągnąć jakiś cel. Znacznie gorzej jest ze świadomością tego, co robimy w danym momencie. Dlatego właśnie powinniśmy monitorować własne zachowania.

No dobra, spróbujmy jakoś przejść przez ten etap. W końcu to od Ciebie zależy, czy chcesz coś osiągnąć, czy raczej wolisz pozostać w tym samym miejscu.

Załóżmy, że masz już sporządzoną listę zachowań oraz wyznaczyłeś sobie cele. Ja do tego celu wykorzystuje swój „dziennik doświadczeń”, którego noszę często przy sobie i spisuje sobie własne refleksje.

W ten sposób znacznie łatwiej zdaję sobie sprawę ze swojego postępowania, mogę zdecydować na bieżąco czy chcę coś zmienić następnym razem, kiedy znajdę się w podobnej sytuacji.

Pamiętam jak na jednym ze szkoleń, które prowadziłem, rozmawiałem z jednym z uczestników i rozmowa nie potoczyła się tak jakbym sobie tego życzył. Uczestnik do końca spotkania był zoporowany.

Wieczorem siadłem przy moim notesie i zastanowiłem się nad zaistniała sytuacją. Znalazłem właściwą przyczynę owego zachowania. Byłem za bardzo krytyczny dla tego uczestnika. Zanotowałem sobie inny sposób postępowania na wszelki wypadek, gdyby pojawiła się podoba sytuacja w przyszłości.

Reakcja na samoocenę (pobudzanie siebie do działania).

Reakcja ludzka przybiera dwie postacie. Zadowolenie- w momencie osiągnięcia jakiego sukcesu, przygnębienie – w przypadku niepowodzenia.

Jednak aby osiągnąć cel musisz podjąć działania, które wywołają pozytywne reakcje, a unikać tych działań, które prowadzą do autocenzury.

Nie możesz jednak nie podejmować ich wcale. Jak zatem wyjść z tego impasu?

Jest na to fenomenalne rozwiązanie, które mi osobiście towarzyszy od dłuższego czasu.

Nie uznaję słowa „porażka”, w ogóle nie ma go w moim słowniku. Zamiast tego używam sformułowania „informacja zwrotna”. Odczucia, które doświadczam w przypadku jakiegoś niepowodzenia są wyśmienitym źródłem informacji. Mam świadomość, że takie doświadczenie pozwala mi zmieniać na lepsze.

Poza tym cele, które sobie wyznaczam są z reguły bardzo realistyczne. Mówi się, że właściwie określony cel, to połowa sukcesu.

Ograniczanie wyborów.

Zanany psycholog Barry Schwartz odkrył, że paradoksalnie szczęście może kryć się w ograniczeniu wyborów, a nie w zwiększaniu ich liczby. Nadmiar wyboru wywołuje stres.

Schwartz przytacza badanie, podczas którego dwie grupy studentów poproszono o zjedzenie czekoladek i ich ocenę. Pierwszej grupie dano jedynie małe pudełko z sześcioma czekoladkami, pudełko dla drugiej grupy zawierało 30 sztuk. Wyniki: pierwsza grupa była bardziej zadowolona od drugiej, która miała zdecydowanie większy wybór.

Nadmiar wyborów wywołuje lęk związany z przegapionymi okazjami i żal z powodu niewybranych dróg postępowania.

Dzieciństwo nie ma wpływu na nasze szczęście.

Szczęście ma niewiele wspólnego z przyjemnością, a o wiele więcej z rozwojem cech osobowości i charakteru. Według psychologa Martina Seligmana potencjalne źródła szczęścia takie jak: pieniądze, małżeństwo, towarzyskość, płeć, religia, choroba, klimat odpowiadają jedynie za 8-15% naszego szczęścia.

Seligaman sugeruje, że jest to dobra wiadomość dla ludzi, którzy wierzą, że okoliczności życiowe uniemożliwiają im osiągnięcie szczęścia. Komunikat Seligmana jest mocny: marnujemy życie, jeśli myślimy, że dzieciństwo jest źródłem obecnego nieszczęścia lub pasywności. Liczy się rozwój mocnych stron osobowości, co nie ma związku z dzieciństwem ani obecnymi okolicznościami.

Dharma.

Według Filozofii wschodu (Wed i Upaniszadów) dążenie do szczęścia jest wrodzoną cechą każdej istoty. Nazywa sie to DHARMA, czyli „TAKOŚĆ”.

Takość - to jest cos co stanowi że coś jest czymś. Na przykład woda jest mokra, cukier jest słodki itp., a żywa istota pragnie miłości, szczęścia, dobra itp.

Z powyższej koncepcji wynika, że jest to ukryte głęboko w nas samych. Jeśli tego nie czujemy, znaczy że zostaliśmy opanowani przez cywilizację, wpływ zewnętrzny, nasze ego, wychowanie, nasze pragnienia, chciwość itp. Odrzucając to, co zewnętrzne i wracając do samego siebie odkryjemy że szczęście, mądrość, piękno, miłość, są jakby naszym naturalnym stanem.

Chwytaj dzień.

Rzymski poeta Horacy daje wskazówki na to co robić, żeby zaznać szczęścia:




Zasada CARPE DIEM

Zasada ta mówi, żebyśmy spróbowali sprawiać, by nie omijał nas każdy dzień, bo w każdym dniu może wydarzyć się cos pięknego. Przejmujemy się śmiercią, a przecież śmierć to przyszłość, która czeka każdego człowieka. Należy zatrzymać się nad teraźniejszością, nad dniem dzisiejszym, właśnie chwytając dzień, nie przejmując sie wojnami, kłótniami czy polityką




ZŁOTY ŚRODEK

Polega on na odrzuceniu w jakimś stopniu korzyści materialnych, a skupieniu się nad duchowością (spokój, harmonia, mądrość). Bardzo ważne jest też nasze zdrowie.

Podsumowując stwierdzam, że szczęścia można się nauczyć. Ścieżki do szczęścia są dziś wyraźniejsze niż kiedykolwiek i tylko na nas spoczywa odpowiedzialność za to, czy na nie wkroczymy.

Proponuję kilka wypróbowanych sposobów:




Rano, kiedy wstajesz przypomnij sobie o trzech rzeczach, które sprawiają Ci radość.
Wieczorem, przed pójściem spać, pisz pamiętnik zaznaczając, co danego dnia Ci się udało.
Postaraj się jak najczęściej dostrzegać pozytywne aspekty w każdej przydarzającej sytuacji.
Kiedy następnym razem będziesz się zadręczał myśleniem typu „gdyby tylko”, przypomnij sobie o książce „Paradoks wyboru”.
Poznaj swoje wartości, one nadają sens i kierunek Twoim działaniom.

Na zakończenie przytoczę chasydzką opowieść, którą znalazłem w sieci:

Rabbi Jechiel Michał żył z początku w wielkiej biedzie, ale radość nie opuszczała go ani na chwilę.
Pewnego razu ktoś go zapytał: „Rabbi, codziennie modlisz się: << Błogosławiony, który dał mi wszystko, czego mi było trzeba>>.

A przecież brak ci wszystkiego, czego człowiekowi trzeba!”
Rabbi odparł: „Z pewnością trzeba mi było biedy i ona właśnie jest mi dana”.

Wiem, wiem długi ten tekst, ale jeszcze króciutki wierszyk:

Szczęście.

Autor: Jadwiga Zgliszewska

SZCZĘŚCIE


Ani za górą, ani za rzeką,
Ani stąd blisko, ani daleko;
mgiełką pajęczą z wiatrem nadbiegło,
chciałeś dosięgnąć – znowu uciekło.

Sprytne, przebiegłe i nieuchwytne,
wielkie, wspaniałe, ale ukryte.
Ktoś się zatrzymał pełen zachwytu,
a ono nie chce rozmawiać z nikim.

Pachnące wrzosem, konwalią, makiem,
rumiankiem polnym i tatarakiem.
Jesienią, zimą, wiosną czy latem –
wciąż upragnione, zawsze jednakie.

Ucieka, błąka się i ukrywa;
chciało już zostać, znów się podrywa.
Jak nuta rzewna, lekka i tkliwa –
to bardzo szczera, to znów fałszywa.

Miłość i przyjaźń w sobie jednoczy,
wiedzę o całym świecie uroczym;
dobro i piękno pokaże oczom –
oto jak wiele posiada mocy!

Jest śpiewem ptaków, pogodną wiosną,
każe odrzucić trwogę żałosną
i gonić wiecznie za czymś doniosłym.
Jak ma na imię? Szczęście – po prostu...

Pozdrawiam, maksymalnie szczęśliwy.

Artur Rak


Źródło:

Robert E. Franken. Psychologia motywacji.

Tom Butler-Bowdon. 50 Klasyków Psychologii.

Martin E.P. Seligman. Optymizmu można się nauczyć.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,18032,title,Jestes-nieszczesliwy-To-wina-genow,wid,9727569,wiadomosc.html

Wikipedia.org

GoldenLine.pl


Udostępnij

---

Artur Rak
Trener biznesu, coach kariery.

Mój blog o rozwoju osobistym.

Moja strona firmowa.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl