poniedziałek, 28 lutego 2011

8 elementarnych zasad zapamiętywania

Jako że cały czas rozwijam dla was temat zarządzania czasem, dziś chciałbym dla was poruszyć sprawę dość istotnie z tym powiązaną. Jak dużo czasu traciłeś codziennie na to aby zapisywać lub próbować zapamiętać listę zakupów? Jak dużo czasu zmarnowałeś próbując "szybko" nauczyć się nowych słówek? Dziś przygotowałem dla Ciebie listę 8 elementarnych zasad, które musisz poznać jeżeli chcesz zwiększyć szybkość i efektywność twojego zapamiętywania.

Oto i one:

Podstawowe zasady zapamiętywania

Stworzenie w swoim umyśle doskonałej pamięci wymaga, aby twoja wyobraźnia tworzyła jak najbardziej "żywe" obrazy i skojarzenia. Ich główne zasady tworzenia to:

1. Jeżeli już obrazy to tylko pozytywne

W większości wypadków to właśnie one lepiej sprzyjają zapamiętywaniu i ćwiczeniu pamięci, ponieważ umysł o wiele chętniej do nich powraca

2.W kolorach tęczy

Tam, gdzie to tylko możliwe używaj kolorów w jak największej ilości barw i odcieni. Spróbuj sam a się przekonasz jak duży ma to wpływ na twój umysł

3.Ruch

W każdym obrazie ruch lub jakakolwiek inna akcja dają znakomite możliwości do skojarzeń ułatwiających "umysłowe kodowanie" nowych skojarzeń. "Ożywiaj" więc swoje obrazy we wszystkich wymiarach!

 

4.Absurdalność i humor

Zacznij bawić się umysłem i wyobraźnią. Surrealizm i humor bardzo CI pomogą.

4.Związki

Staraj się zawsze łączyć nowe informacje z czymś starym i dobrze przez Ciebie znanym. Wykorzystaj też symbolikę.

5.Przesada

Szybko zapamiętasz obrazy przesadzone co do wielkości, szerokości, ilości, kształtu i dźwięku.

6.Liczby

Numeracja wzmacnia obrazy w naszym umyśle i wspomaga porządek i logikę.

7.Jak najwięcej szczegółów

Staraj się w każdej rzeczy która zapamiętujesz dostrzec jak najwięcej szczegółów. Przyjrzyj się dokładnie każdemu obrazowi, zanim wsadzisz go na stałe do swojego umysłu.

8.Wyrażenia zmysłowe

Szybsza i wydajniejsza pamięć wymaga użycia wszystkich zmysłów czyli:

-wzroku

-słuchu

-węchu

-smaku

-dotyku

Dzięki temu wrażenia staną się bardziej osobiste i o wiele łatwiej zapadną Ci w pamięci.

Jak widzisz o niektórych z nich mówiłem już przy mapach myśli, także jeżeli opanujesz te podstawy dobrze to wydaje mi się że nie będziesz miał problemów z zapamiętaniem nawet najdłuższej listy zakupów. ;)

--
Stopka

Maciej Fraś biznesonline.blogspot.com - wejdź a znajdziesz jeszcze więcej artykułów, publikacji i filmików, które na pewno Cię zainteresują

Artykuł pochodzi z serwisu artykuly.com.pl - Twojego źródła artykułów do przedruku.

czwartek, 24 lutego 2011

Podróż za jeden uśmiech

Autorem artykułu jest PB Luckyy



Czasem tak gonimy za szczęściem, że nie widzimy jak nam ucieka między palcami. Szczęście to niekontrolowany stan umysłu i serca, który pojawia się wtedy, gdy przestajemy słuchać głosu rozsądku.

Podróż za jeden uśmiech

Pewnego letniego poranka, pewien 20 letni młodzieniec, obudził się pełen energii i chęci do życia. Problem polegał na tym, że nie wiedział, gdzie powinien swoją energię skierować. Nie miał ochoty wcale robić tego, co robił codziennie. Kręcił się po domu zupełnie bez celu, próbował czytać książkę, słuchać radia, grać na gitarze, jednak cały czas się czuł nieswojo, coś mu mówiło, że ten dzień jest inny, niż pozostałe. Po raz kolejny włączył radio i usłyszał piosenkę „Wsiąść do pociągu byle jakiego”. Tak, to była myśl, „Wsiąść do pociągu byle jakiego!!!”. Wziął śpiwór, namiot, gitarę, powiedział rodzeństwu i rodzicom, że DZISIAJ ZROBI COŚ INACZEJ NIŻ ZWYKLE i pojechał na dworzec. Wsiadł do pociągu byle jakiego i… dojechał nad morze. Bez pieniędzy, wbrew przekonaniom i stereotypom, że bez pieniędzy nie można podróżować, po prostu rozpoczął podróż. Nie miał specjalnego celu swojej podróży, ale podczas wędrowania poznał wielu ciekawych ludzi, zobaczył mnóstwo interesujących miejsc, doświadczył sytuacji, jakich nigdy wcześniej nie miał okazji doświadczyć, a które go wiele nauczyły. Nie martwił się o środki do życia, a żył na dobrym poziomie przez blisko dwa miesiące. Był najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem. Wielu mu zazdrościło tak odważnej decyzji.

Mógłby tę podróż kontynuować dalej, cieszyć się każdego dnia i nie myśleć o tym, co będzie jutro ale trzeba było wracać na uczelnie. Dziś ów młodzieniec ma 29 lat i od kiedy wrócił z niezapomnianej wycieczki, szczęście go opuściło. Czas tej podróży, to był jedyny czas, kiedy naprawdę był szczęśliwy.

Po latach, przypominając sobie tę wędrówkę próbował uświadomić sobie, dlaczego wtedy, podczas podróży, los przychodził mu z pomocą. Wziął kartkę i postanowił spisać to, co przychodziło mu na myśl. Napisał o tym, że:

1. Podczas całej wędrówki nieustannie był w stanie medytacji i odprężenia. Nie miał żadnych negatywnych myśli, co skutkowało nieprawdopodobnym szczęściem.

2. Nie myślał o tym, co będzie później, skupiał się na chwili obecnej. Nauczył się tego, że przyszłość leży w teraźniejszości.

3. Był otwarty na ludzi. Dawał im uśmiech a oni odwdzięczali się z nawiązką. To, co pozytywne, przyciąga pozytywne.

4. Był sobą. Wzbudzał zaufanie spotykanych ludzi.

5. Zarażał wszystkich dookoła swoim optymizmem, pokazując jednocześnie, że można spełniać swoje marzenia i żyć z pasją.

Kiedy już spisał to wszystko na kartce, przyrzekł sobie, że od tej pory, to co napisał będzie jego modlitwą. Więc napisał słowa modlitwy na dużym papierze, powiesił nad łóżkiem i czyta ją na głos każdego ranka i wieczora.

1. Jestem odprężony i zrelaksowany. Codziennie sprzyja mi niesamowite szczęście.

2. Mam wszystko, czego mi potrzeba. Szczęście jest tylko tu i teraz.

3. Daję ludziom uśmiech i radość życia a oni mi się odwdzięczają tym samym.

4. Jestem sobą. Jestem najlepszy w tym, co robię. Przyciągam do siebie ludzi.

5. Angażuję się we wszystko, co robię. Pomagam spełniać marzenia innych, a oni pomagają spełniać moje.

Szczęście powróciło. Jest nieodłącznym towarzyszem jego życia…

---

PBLuckkyy


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

sobota, 19 lutego 2011

Cel istnienia

Czasami człowieka nachodzą dziwne myśli. Pewnie też tak miewasz: idziesz ulicą, siedzisz w aucie, a tu nie wiadomo skąd w głowie pojawiają się np. pytania egzystencjalne. Jeśli jeszcze tego nie przeżyłeś, nie martw się. Ten dzień nadejdzie. Chyba, że znasz odpowiedź na wszystkie pytania.

Ostatnio przerabiałem sens życia. Jest coś fajnego w tego typu sytuacjach. Zaczynasz dostrzegać różne rzeczy, których na co dzień nie zwracasz uwagi.Z pozoru wszystko jest fajnie rodzimy się szkoła, praca, własny dom, samochód i aby do emeryturki. Jedyne posiadane i wyznaczane przez nich cele dotyczą zaspokojenia podstawowych potrzeb.



Piramida potrzeb według Abrahama Maslowa



Abraham Maslow, twórca piramidy potrzeb na samym dole umieścił:


  1. Potrzeby fizjologiczne - Zaspokajane jako pierwsze. Pożywienie, woda, sen.
  2. Potrzeba bezpieczeństwa - Bezpieczeństwo rozumiane jako opieka, wygoda, spokój czy też protekcja.
  3. Potrzeba miłości i przynależności - Człowiek jest osobą społeczną. Nie lubimy być sami i dążymy do przynależności do danej grupy. Może to być związek filatelistyczny, klub emeryta itp. Chcemy też być kochani przez swoje dzieci, współmałżonka, rodzinę.
  4. Potrzeba szacunku i uznania - Pragniemy prestiżu we własnych oczach i chcemy ten prestiż widzieć w oczach innych ludzi. Pragniemy potęgi, respektu i uznania u innych. Dominacja i zwracanie na siebie uwagi.
  5. Potrzeba samorealizacji - Dążenie do rozwoju własnych możliwości. Zaspokojenie potrzeb estetycznych (harmonia i piękno) oraz poznawczych (potrzeba wiedzy, zrozumienia, nowości).

Odpowiedź na nurtujące mnie pytanie sformułowana została w IV w p.n.e. przez Arystotelesa "Celem dążenia człowieka jest szczęście". Czy zgadzasz się z Arystotelesem? Ja nie ma żadnych wątpliwości.

--
Stopka

Marcin Denisiuk

www.marcindenisiuk.pl

www.celoosiagacz.pl

Artykuł pochodzi z serwisu artykuly.com.pl - Twojego źródła artykułów do przedruku.

piątek, 18 lutego 2011

Codzienne ukryte szczęście

Każdy z nas ma dni gorsze i lepsze - jednak bez względu na to, jak się czujesz, musisz iść do przodu i nie poddawać się.

W tym artykule chce Ci przekazać w jaki sposób na co dzień znaleźć motywacje i szczęście w takie właśnie gorsze dni, ale także jak sprawić bo te "normalne" stały się jeszcze lepsze!

A więc do czego zależy to jak się czujemy?

1) Dnia poprzedniego połóż się spać z nastawieniem że następny dzień będzie jeszcze lepszy niż ten który minął. Dzięki takiemu nastawieniu o wiele lepiej przyjmujesz poranek dla następnego niż gdybyś położył się z negatywnymi myślami w głowie.

2) Bądź wdzięczny za każdy dzień

Nie ważne jak bardzo ludzie byli dla Ciebie nie mili i jak bardzo dzień Ci zbrzydł, kiedy podano Ci w restauracji zimną zupę. Bądź wdzięczny ponieważ niektórzy ludzie nie posiadają nawet tego czy TY gardzisz.

3) Uświadom sobie dlaczego to robisz

Zadaj sobie pytanie, dlaczego wykonujesz codzienną pracę i jaką korzyść Ci to przyniesie. Dzięki świadomości istnienia celu automatycznie bardziej będziesz chciał do niego dążyć, i go osiągnąć.

4) Bądź życzliwy dla innych

Stara prawda mówi że "Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie". Jeżeli ty okażesz miłość i przyjaźń innym, oni także Ci ją okażą.

PS. Nie zapominajcie o tym że wokół nas jest więcej szczęścia niż możecie sobie wyobrazić - trzeba tylko dobrze patrzeć

Życzę Ci właśnie takiego szczęścia na co dzień!

--
Stopka

Maciej Fraśbiznesonline.blogspot.com- na tej stronie znajdziesz więcej artykułów na temat Zarządzania czasem, motywacji, biznesu Polecam i zapraszam

Artykuł pochodzi z serwisu artykuly.com.pl - Twojego źródła artykułów do przedruku.

wtorek, 15 lutego 2011

To co tobą rządzi to tylko twoje przekonania

Autorem artykułu jest AMH_Coaching



Jeżeli celem każdej formy życia jest rozwój i przekazanie, danie czegoś wartościowego światu i następnemu pokoleniu , to sądzę, że powinniśmy równo rozwijać się w trzech wymiarach:

Duchowym – masz naturalną potrzebę miłości;

Fizycznym – chcesz być maksymalnie sprawny;

Umysłowym – umiesz sobie radzić w życiu.

I gdy masz to wszystko to jeszcze potrzebujesz kasy. Zarabianie pieniędzy jest umiejętnością i sposobem myślenia. Więc można trzeba się tego nauczyć.

Jak to robić najlepiej?

Naturalnie, swobodnie, łatwo, lekko i przyjemnie.

Robienie tego w sposób naturalny a zarazem łatwy i przyjemny stanowi tylko wyraz przekonania i woli.

Większość z nas zgodzi się, że robić upragnione rzeczy to żyć. Żyć życiem - jakiego pożądamy i jakie kreujemy.

Podział życia na sfery jest założeniem – modelem i nie może oddać w pełni jego złożoności i zapętlenia.

W każdym z wymiarów: duchowym, intelektualnym, fizycznym i finansowym zawierają się trzy pozostałe.

Trudno o rozwój duchowy bez intelektualnego, fizycznego i finansowego.

Jest niemożliwym prawidłowy rozwój intelektualny bez ducha - czytaj wiary w to co robimy, radosnych komórek cieszących się ze zdrowego pożywienia i ofiarowanego im ruchu, i czystego powietrza, i kasy na realizację zamierzeń.

A czym jest rozwój fizyczny, gdy nie wiesz jak to robić, nie masz odpowiedniej wiedzy. Ducha, że chcesz to robić. I tak jest nasz świat skonstruowany, że jak na złość to wszystko kosztuje.

Finanse, bez wiary i nadziei. Wiedzy i umiejętności. Radości życia (fizyczność) nie mają żadnego znaczenia. Są zwykłą iluzją istnienia. Są założeniem. Pamiętajmy, że wszelkie dobra tylko dzierżawimy na tym świecie. Jeden więcej, drugi mniej.

Najważniejszym wymiarem jest Duch i cała reszta podąża za nim. Jak go rozumieć, Oto jest pytanie? Jest to bez wątpienia wymiar bardzo osobisty i każdy sam stara się go zdefiniować.

W przygodzie życia osiągnięcie błogostanu, wiary, nadziei powinno stanowić wyraz naszej chęci. W przygodzie życia jego zrozumienie jest też ciekawym wyzwaniem. O sens życia pewnie warto pytać, ale po cholerę znaleźć odpowiedź. Koncentrujmy się lepiej na jego jakości. Zaczynając i kończąc dzień od uśmiechu. A intelekt? Czy jest to wiedza? Czy są to umiejętności? Czy jest to mądrość? Czymże wreszcie jest mądrość? Czy mądrym jest człowiek wielkiej wiedzy i umiejętności a krótko żyjący? I pewnie mogę na te pytania odpowiedzieć. Lepiej jednak, gdy Zrobisz to sam dla siebie.

Twoja fizyczność. Rozumienie ciała. Co dla Ciebie jest dobre a co złe? Jaki rodzaj pożywienia? Jaki wybrać rodzaj ćwiczeń? Jak prawidłowo oddychać? Warto się tego dowiedzieć. To jest bardzo dobra koncepcja dla Ciebie.

Kasa. Najlepsza definicja jaka kiedykolwiek została sformułowana to ta Buckminstera Fullera. Pomyśl - jeżeli w tej chwili rzucasz dotychczasową pracę to jak długo funkcjonowałbyś na tym samym poziomie? Jeżeli miesiąc, to jesteś bogaty na miesiąc. Jeżeli rok, to na rok, a jeżeli do końca życia, to jesteś niezmiernie bogaty.

Odpowiada tobie ta formuła? Jeżeli tak to już wiesz jaki dochód pasywny masz osiągnąć. Problem pojawia się wówczas, gdy rosną nasze pragnienia i potrzeby.

Jak masz problem to często czujesz niezadowolenie. I tak problem zrodził problem. Teraz masz już dwa problemy. Potem Sam dodasz całą resztę niestrawności... Masz też wybór.

Bądź szczęśliwy i radosny teraz. Dobra Reszta sama przyjdzie. Jako dodatek. Tak jak zmysłowa broszka do zmysłowej sukni....

To wszystko o czym teraz piszę, to wyraz moich przekonań. Przekonania nie są prawdą. Są formułami wyjaśniającymi nam nasze postrzeganie rzeczywistości.

Coaching może być i jest często stosowany do zmiany Twoich przekonań. Na przykład chce zmienić przekonanie, że palenie sprawia mi przyjemność! Na bardziej słuszne, że palenie jest do dupy...

Tym też można się zająć.

---

www.andrzejhanisz.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

wtorek, 8 lutego 2011

Znajdźcie czas na marzenia!

Autorem artykułu jest Greg Ka



Do czego potrzebne są nam marzenia? Bez marzeń nie przesuniemy się ani o krztynę w kierunku sukcesu. Wyraźne wyobrażenie celu automatycznie zbliża nas do jego osiągnięcia.

W młodości wiele czasu spędzałem marząc.
W podstawówce, czytając książki Alfreda Szklarskiego (o przygodach dzielnego Tomka Wilmowskiego) czy też Karola Maya (o szlachetnym wodzu Apaczów Winnetou) marzyłem o dalekich podróżach, przygodach i bohaterskich czynach. Później, jako młodzieniec, zacząłem pasjonować się literaturą science fiction (SF), czyli książkami Lema, Strugackich i wielu innych autorów, których nazwisk już nawet nie pamiętam.

W czasach komuny, kiedy w telewizji był jeden kanał (w tym drugim znaczeniu też), pokazujący jak towarzysze zwiedzają kolejne fabryki, kopalnie i stocznie, książki były jedną z niewielu dróg ucieczki od znienawidzonego bełkotu władzy. Zacząłem wtedy marzyć o kosmicznych podróżach, spotkaniu z obcymi cywilizacjami, przewyższającymi ludzkość wiedzą i stopniem rozwoju.

Potem przyszła fascynacja Hoimar'em von Ditfurth'em, Steven'em Weinberg'iem i innymi autorami, którzy w swoich pracach przybliżali czytelnikom początki Wszechświata, ukazywali gigantyczne dzieło stworzenia, które dokonało się od tamtych niepamiętnych czasów do chwili powstania życia i cywilizacji na naszej cudnej Ziemi. Co najważniejsze, te lektury wzbudziły we mnie wielki szacunek i podziw dla "przemyślnej" złożoności tej gigantycznej struktury jaką jest Wszechświat. Zrozumiałem wówczas, przynajmniej ogólnie, jak wiele zjawisk, sił i oddziaływań, w pozornie odległym kosmosie, ma kluczowe znaczenie dla powstania i ochrony życia na Ziemi w takiej, a nie innej formie. Nie zapragnąłem jednak zostać naukowcem aby wyjaśnić niezliczone zagadki, których dostarcza nam kosmos (nooo, chociaż ... może troszkę o tym marzyłem). Najważniejszym pragnieniem, które wtedy się we mnie obudziło była chęć zrozumienia istoty Siły Sprawczej, która wykreowała całe to niezmierzone bogactwo form, praw, wzajemnych oddziaływań i powiązań, zarówno na poziomie materii i energii, jak i form życia. Jeśli do tego weźmiemy pod uwagę całkiem prawdopodobną możliwość, że Ludzkość, z całą swoją wiedzą i technologią, znajduje się dopiero w początkowej fazie procesu poznawania i rozumienia tego, co dzieje się w mikro i makrokosmosie, to skala "przedsięwzięcia" Stwórcy staje się absolutnie niewyobrażalna!

Ale, miało być o marzeniach.
Uważajcie o czym marzycie, bo Wasze marzenia mogą się spełnić! W moim życiu marzeń było naprawdę wiele i kiedy jedno z nich (dotyczące pewnej wyjątkowej dziewczyny) się spełniło, to moje dość beztroskie i solidnie nasycone marzeniami życie zmieniło się diametralnie. Wiecie o czym mówię? - małżeństwo, dzieci, praca, praca, praca, mieszkanie i praca, praca, praca...
Marzenia, te największe i najpiękniejsze, zniknęły gdzieś na dobrych dwadzieścia lat! Zastąpiły je inne, mniejsze i bardziej praktyczne: nowy telewizor, pralka, odnowienie mieszkania, żeby dzieci skończyły szkoły itd. itp. Zniknęła gdzieś bogata wyobraźnia z lat dzieciństwa i młodości oraz ta "naiwna", młodzieńcza wiara, że mogę przenosić góry. Wielu z Was zna to doskonale, prawda?

Na szczęście niedawno odkryłem, że te wszystkie wspaniałe "rzeczy" nie zniknęły tak całkiem i bez reszty. Siedziały sobie cichutko, uśpione w głębokich zakamarkach mojej podświadomości i czekały, czekały, czekały, aż do momentu kiedy będą mogły się obudzić i pokierować moim życiem, w poszukiwaniu i odkrywaniu mojej "osobistej/własnej legendy" (jak ładnie określa to Paulo Coelho).

Ale wracając do marzeń, głęboko wierzę, że w każdym wieku są one potrzebne, a nawet konieczne!
Te z młodości, choć rzadziej się spełniają (jeśli dotyczą przyszłego dorosłego życia), budują naszą zdolność i umiejętność marzenia. Uważam, że także w tej dziedzinie, jak w każdej innej, wcześnie rozpoczęty trening daje większe szanse zdobycia mistrzostwa. Marzenia dzieciństwa i młodości budują w nas zapasy wiary i optymizmu, które później pomagają przetrwać cięższe okresy życia. Dzieciństwo i młodość to zwykle czas szybkich i dość istotnych zmian w naszym życiu. Zmieniamy szkoły, otoczenie, krąg znajomych i przyjaciół, ciągle uczymy się nowych rzeczy. Zmiany nas wtedy nie dziwią i nie szokują. Mamy wówczas naturalną zdolność ich łatwego akceptowania. Zmieniają się też nasze upodobania, zamiłowania, zainteresowania i pasje, a wraz z nimi odpowiednio zmieniają się nasze marzenia. Nawet nie zauważamy jak wiele tych pragnień i marzeń "po drodze" się spełnia. Nie zauważamy, bo jest to dla nas stan naturalny!
Zazwyczaj mamy wtedy przy sobie rodziców, którzy kochają nas bezwarunkowo (no, może tatusiowie tego tak bardzo nie ujawniają) i są naszym "kochającym lustrem" (ang. loving mirror), czyli kimś, kto umacnia nasze poczucie własnej wartości i naszą wiarę we własne siły. Z takim wsparciem nie trudno pokonywać kolejne przeszkody i realizować swoje marzenia. Mnie także wiele rzeczy się w życiu udało, bo rodzice naładowali moje akumulatory dużym zapasem miłości.

A Wy macie swoje "loving mirrors"? Jeśli nie, to koniecznie zacznijcie szukać! Może to być wierny przyjaciel, który Was ceni, szanuje, a może i kocha, który jest w stanie powiedzieć o Was wiele dobrego i zupełnie nic (lub prawie nic) krytycznego. Takie lustro mieli/mają podobno wszyscy, którzy osiągnęli/osiągają największe sukcesy, i których dokonania budzą powszechny podziw i szacunek. Jeśli nie macie nikogo takiego, to Waszym pierwszym krokiem powinno być rozpoczęcie poszukiwań.

A po co marzyć? Marzenie to wizja - wizja celu! Aby coś osiągnąć trzeba widzieć właśnie ten cel. Nie jest przy tym istotne, aby widzieć od razu także drogę prowadzącą do tego celu. Co więcej, to może nawet przeszkadzać, utrudniać lub wręcz uniemożliwiać spełnienie marzenia. Widząc drogę, widzimy także przypuszczalne przeszkody i trudności! Zaś skupiając się na celu mniej dostrzegamy potencjalne bariery i utrudnienia, a to z kolei pozwala nam zachować nienadwątlony zapał i chęci do działania.

Znajdźcie więc codziennie trochę czasu na marzenia. Może wieczorkiem, jak domownicy już zasną, możecie przez chwilkę wyobrazić sobie jak to będzie kiedy już zbudujecie Wasz upragniony dom, napiszecie poczytną książkę lub wyjedziecie z ukochaną osobą na upragnione wakacje. Poczujcie radość spełnienia, satysfakcję, uznanie i wszystko inne co może się wiązać z osiągnięciem Waszego celu. Postarajcie się też odczuć wdzięczność za otrzymane szczęście.

Odnosząc się krótko do artykułu Pani Barbary Łukowiak ("Czy wiesz co mają wspólnego ze sobą: Adam Małysz, Brian Tracy i Albert Einsein?"), uważam, że właśnie marzenie (czyli wizja celu) jest jednym z niezbędnych warunków, które trzeba spełnić aby osiągnąć sukces. Wielu ludzi kocha swoją pracę, ale nie mają wizji celu do jakiego ta praca ma ich doprowadzić. Pracując, zapewniają więc sobie pewien poziom satysfakcji czy nawet radości, ale nie mogą osiągnąć sukcesu jeśli nie ustalili jego miary, czyli nie zdecydowali co dla nich będzie owym sukcesem!

Zachęcam więc wszystkich: znajdźcie w Waszym życiu odrobinę czasu na marzenia!
Uśmiechajcie się do nich jak do dobrych przyjaciół!

---

Więcej o szczęściu, marzeniach, osiąganiu celów i równowadze duchowej już niebawem na http://duchoweposzukiwania.blogspot.com/


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

niedziela, 6 lutego 2011

Droga do szczęścia

Szczęście jest naturą ludzką, możemy to zjawisko zaobserwować u najmłodszych dzieci. Są one całkowicie pochłonięte zabawą-życiem, żyją obecną chwilą zajęte bez reszty rozwiązywaniem problemów na bieżąco. Promieniuje od nich radość, szczęście i zaangażowanie, a nawet drobne urazy nie odrwają ich od głównego zadania.

Jak taki stan odzyskać w dorosłym życiu to jest problem do rozwiązania. To będzie naprawdę nie najłatwiejsze zadanie, gdyż nasza cywilizacja poszła w nieodpowiednim kierunku. Wszystko co tworzymy stara się popsuć naszą drogę do szczęścia. I tak poczynając od szkoły poprzez religie, prasę,telewizję, prawo i zwariowane reguły, mody , którymi mamy się kierować. Przez co nasze życie ulega rozproszeniu,zapominamy co jest naprawdę ważne. Odeszliśmy od prostych regół, które powinny być głównym kierunkiem rozwoju ludzkości, bo w jakim celu używamy pokrętnych i zawiłych praw, które są dostępne tylko wąskiej grupie ludzi, a ci manipulją nimi dla zysku, a nie dla dobra ogółu.Prawo,które sobie stworzyliśmy przestało działać na naszą korzyść, zaczynamy gubić się w tym gąszczu, a jak czegoś się niezna to przychodzi strach, który jest przeciwieństwem szczęścia.Sami sobie nastwarzaliśmy instytucji, rządów, państw, religji, które zaczęły nas straszyć, zubażać, niszczyć pod przykrywką naszej ochrony przed nami samymi. I tak czym gorzej tym bardzej rozrasta się administracja, która nie poprawia naszego bytu, a zwiększa nasze koszty utrzymania. W drodze do szczęścia powinniśmy, zacząć od redukcji zbędnych praw, instytucji, od ponownego przeanalizowania tego co nam służy, a co nie.
Obudźmy się zacznijmy myśleć, co nam naprawdę pomaga w życiu, zacznijmy od naszego podwórka, każdy wie co przeszkadza w najbliższym otoczeniu, weźmy się do pracy już teraz, a wkrótkim czasie zobaczymy tego efekty, szczęście zacznie gościć u nas na co dzień.

czwartek, 3 lutego 2011

Pieniądze i Szczęście

Autorem artykułu jest Michał Batorowicz



W dzisiejszym artykule chciałbym poruszyć temat pieniędzy. A raczej szczęścia i pieniędzy.
Czy pieniądze dają szczęście? Czy bez pieniędzy można być szczęśliwym?

Niektórzy twierdzą, że pieniądze i szczęście to wręcz dwie wykluczające się rzeczy.

Prawda jest taka:
Pieniądze są bardzo ważne w...
W dzisiejszym artykule chciałbym poruszyć temat pieniędzy. A raczej szczęścia i pieniędzy.
Czy pieniądze dają szczęście? Czy bez pieniędzy można być szczęśliwym?

Niektórzy twierdzą, że pieniądze i szczęście to wręcz dwie wykluczające się rzeczy.

Prawda jest taka:
Pieniądze są bardzo ważne w naszym życiu. Bardzo ułatwiają naszą egzystencję. Wyobraź sobie sytuację, gdyby nie było pieniędzy..... Musielibyśmy wymieniać się towarami. A to dość uciążliwe jak sądzę. Dlatego pieniądze to wspaniały wynalazek. Oczywiście, wszystko jest dobre, co jest w dobrych rękach. Są ludzie, którzy nie potrafią zarządzać pieniędzmi, jak to się mówi – pieniądze się ich nie trzymają. Nie potrafią oszczędzać, a gdy dostaną zastrzyk dużej kasy, wydają bez zastanowienia, nie zauważając nawet kiedy i jak stracili wszystko. Są też ludzie, którzy pod wpływem pieniędzy bardzo się zmieniają. Stają się zarozumiali i skąpi. Stają się po prostu źli. Pieniądze wymagają mądrego właściciela. Wtedy zostają przy nim i nie wpływają źle na jego życie.

Z mojego punktu widzenia pieniądze same w sobie nie dają szczęścia. Ale to, co możesz za nie kupić to już całkiem inna sprawa. Wyobraź sobie taką sytuację, gdy leżysz gdzieś na plaży, obok Ciebie bliska osoba. Jesteś w stanie spełnić jej każde życzenie. Oboje jesteście szczęśliwi.
Kolejna sytuacja. Jedziesz starym samochodem do pracy czy gdziekolwiek indziej. Oczywiście jest gorąco, nie masz klimatyzacji, temperatura w chłodnicy niebezpiecznie rośnie, a w dodatku w silniku zaczyna coś podejrzanie stukać. Czy nie czułbyś się szczęśliwszym, gdybyś miał tyle pieniędzy, żeby kupić sobie nowe auto prosto z salonu? Twoja rodzina też byłaby szczęśliwsza, ponieważ byłbyś wcześniej w domu, bo prawdopodobnie to stukanie okazało się poważniejsze niż myślałeś.

Co z tego wynika? Zarabiaj jak najwięcej i nie patrz na to co mówią inni, że bogaci to źli ludzie. Ja bym powiedział, że bogaci są nawet lepszymi ludźmi. Mądrzy ludzie nie zadręczają nikogo swoimi problemami i nikomu nie zazdroszczą, a jak wiadomo ta energia jest zaraźliwa. Bogaci przeznaczają więcej pieniędzy na cele charytatywne. Bez pieniędzy nie dałoby się wykarmić biednych dzieci i nie można by było kupić im ubrań.
Ciężko jest się przestawić na takie myślenie. Sam kiedyś toczyłem wewnętrzną wojnę pt. „Czy będąc bogatym, mogę być dobrym i szczęśliwym” . W końcu odnalazłem odpowiedź na to nurtujące mnie pytanie, a brzmi ona „TAK”. Jednak zanim poznałem odpowiedź musiałem przeczytać kilka mądrych książek.

Jeszcze raz powtarzam:
Trzeba być mądrym, żeby być szczęśliwie bogatym. Wtedy osiągniesz sukces na całej linii.
---

Więcej artykułów na
http://esencjazycia.blogspot.com/


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Zaplanuj radosne życie

Autorem artykułu jest Jadwiga Borkiet



Kiedy wyrastamy z dziecięcej beztroski coraz mniej radości jest w naszym życiu. Przytłoczeni codziennymi obowiązkami, źle pojmowaną odpowiedzialnością, trudnymi sytuacjami w kontaktach z innymi i zbytnim krytycyzmem wobec siebie samych - coraz rzadziej widzimy uśmiech na swojej twarzy. Czy tak musi być? Oczywiście że nie!

Takie wartości jak zdrowie czy radość życia wydają nam się tak oczywiste, że wcale o nich nie myślimy.
Dostajemy je za darmo i przez wiele lat bez specjalnego zabiegania i pielęgnowania możemy się nimi cieszyć. Dzieci mają w sobie naturalną radość i potrzebę ruchu, co zapewnia utrzymanie tych wartości przez kilka pierwszych lat życia. Potem powoli i niezauważalnie zaczynamy je tracić, nie rozumiejąc, że trzeba o nie dbać i pielęgnować na co dzień.

To, że prawie każdy człowiek dostaje te wartości "na wyposażeniu" i za darmo jest wspaniałe, jednak stwarza też złudne poczucie, że nie trzeba się starać, by się nimi cieszyć nie tylko gdy jesteśmy młodzi.

A prawda jest taka, że by utrzymać się w dobrym zdrowiu i kondycji konieczne jest wypracowanie zdrowych nawyków obejmujących odpowiednią dietę, ruch, trzeba dbać o okresowe badania by wykryć ewentualne nieprawidłowości i je korygować w początkowej fazie itp.

Podobnie jest z radością życia. Kiedy wyrastamy z dziecięcej beztroski z reguły coraz mniej radości jest w naszym życiu. Przytłoczeni codziennymi obowiązkami, źle pojmowaną odpowiedzialnością, różnego rodzaju trudnymi sytuacjami w kontaktach z innymi i zbytnim krytycyzmem wobec siebie samych - coraz rzadziej widzimy uśmiech na swojej twarzy.

Czy tak musi być?

Oczywiście że nie!


Tak samo jak o zdrowie, możemy aktywnie zadbać o to, by radość gościła na co dzień w naszym życiu. Możemy nauczyć się świadomie czerpać ją z dostrzegania i rozwijania swoich możliwości , szukać jej robiąc to co sprawia nam przyjemność, pomnażać dbając o kontakty z bliskimi i realizując ambitne cele we współpracy z mądrymi ludźmi.

Nawet jeśli spotka nas coś złego lub odczuwamy ból, nie musi to automatycznie oznaczać cierpienia, nie musi pozbawiać nas radości życia. Nikt i nic nie jest w stanie odebrać nam radości jeśli sami jej nie oddamy - a zbyt łatwo i zbyt często z niej rezygnujemy.

Pięknym przykładem jak można zachować radość życia, a nawet ją zwielokrotnić poprzez docenianie tego co otrzymujemy od świata i dzielenie się tym, co sami możemy mu dać jest historia Danieli Garcii.

Młoda, pełna życia i planów na przyszłość studentka medycyny wypada w nocy z pociągu i traci obie ręce i obie nogi. Cudem przeżyła ten wypadek, mimo straszliwych okaleczeń stoczyła się z torów i zaczęła wołać o pomoc. Przypadkiem ktoś ją usłyszał i wezwał pogotowie. Straciła mnóstwo krwi zanim udzielono jej pomocy medycznej, ale z pomocą lekarzy wygrała bitwę o życie.
Potem zaczęła walczyć o swoje marzenia.


Nauczyła się korzystać z protez tak dobrze, że niewiele jest czynności których nie jest w stanie sama wykonać. Jak przed wypadkiem jeździ na wycieczki rowerowe, prowadzi samochód, protezy rąk ma zakończone hakami i tak perfekcyjnie opanowała ich użycie, że potrafi nawet robić na drutach czy zrobić sobie makijaż. A nie było to wcale łatwe - te haki sterowane są mięśniami pleców i wyćwiczenie każdej umiejętności to były tygodnie mozolnych ćwiczeń.

Nie zrezygnowała z żadnego ze swoich wcześniejszych marzeń - rok po wypadku wróciła na studia i ukończyła je bez żadnej taryfy ulgowej. Została pierwszym na świecie lekarzem po amputacji czterech kończyn. W międzyczasie pisała, wystukując litera po literze książkę o swoim wypadku i rehabilitacji. Książka stała się sensacją literacka - w 2008 roku ukazało się jej 14-ste wydanie.

Także w życiu osobistym realizuje wcześniejsze plany - wyszła za mąż za swojego chłopaka, który widząc że nie straciła nic ze swej radości życia nie miał wątpliwości, że chce z nią założyć rodzinę, planują w niedalekiej przyszłości dzieci.

Nauczyła się także radzić sobie z bólami fantomowymi - czasem amputowane kończyny bolały ją jakby wbijano w nie gwoździe albo paliły jakby były przypiekane czy przepuszczano przez nie prąd. Nie poddała się cierpieniu - nauczyła się dzięki medytacji i reiki łagodzić i kontrolować reakcje nerwowe (przypomina mi to mądre powiedzenie, że nie mamy czasem wpływu na ból, ale cierpienie jest naszym wyborem).

Daniela chce się skupiać nie na tym, co straciła, ale na życiu i jego radościach.

Jaką radością mimo tak strasznych doświadczeń emanuje ta dziewczyna możecie przekonać się sami oglądając film z imprezy charytatywnej, którą spontanicznie pojechała wesprzeć (choć nigdy wcześniej nie występowała publicznie wyszła na scenę przed tysiące widzów i miliony przed telewizorami by porozmawiać z prowadzącym o swoich doświadczeniach i zachęcić do przekazywania darowizn. http://www.youtube.com/watch?v=muy7cglsViM)

Radość to jedno z ogniw systemu TeTa - spaja pozostałe: Zrozumienie, Siłę, Odporność, Celowość, Skuteczność i Radość.

Rozumiem kim jestem, jak działa świat, jakie mam potrzeby, marzenia i cele, co warto a czego nie warto robić, jak nadać sens swojemu życiu.

Wiem skąd czerpać Siłę, zdrowie i energię do realizacji swoich marzeń. pokonywania problemów.

Jestem Odporny na negatywne otoczenie orz własne lęki i depresje, potrafię iść do przodu mimo trudności, nie daję sobą manipulować.

Żyję Celowo - umiem poznawać swoje marzenia i zamieniać je na konkretne cele i zamiary orz odważnie, mądrze i z zapałem je realizować.

Skutecznie i najlepiej jak tylko można realizuję swoje marzenia, nie zgadzam się na byle jakie życie, walczę o swoje szczęście.

Wzoruję się na przykładach wartościowych ludzi i sam/a żyje tak, by być Autorytetem dla innych. Cieszę się uznaniem i świadomie dzielę się swoją wiedzą, mądrością i doświadczeniem z innymi mądrymi ludźmi.

Jeśli umiesz stosować te zasady na co dzień w swoim życiu podziel się z nami jak to robisz biorąc udział w konkursach organizowanych przez Stowarzyszenie Akademia mądrego Życia (www.amz.org.pl)

Jeśli chcesz się tego nauczyć, zapraszamy na kursy prowadzone przez wyjątkowego nauczyciela sukcesu, Tadeusza Niwińskiego, autora książek które zmieniły życie tysięcy Polaków i trenera, który pomaga każdemu odnaleźć i wzmocnić to co w nas najlepsze.

---

Jadwiga Borkiet http://jadwigaborkiet.blog.onet.pl/


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl