czwartek, 2 czerwca 2011

Automatyczne inhibitory niesprawiedliwości

Autorem artykułu jest Grzegorz Pergoł



Jak wytłumaczyć, że jeden kraj odkrył zasoby naturalne i będzie otrzymywał znaczące regularne dochody, gdy inny zasobów nie posiada? Co z sąsiadem, który zwyciężył w loterii pieniężnej puszczając jeden los gdy inny robi to bezskutecznie przez pół życia?

Sprawiedliwość to utopijny stan, tym trudniejszy do osiągnięcia, im wyższy jest stopień rozwoju cywilizacji. W pierwotnych społeczeństwach, trudniących się łowiectwem i zbieractwem, problem sprawiedliwości praktycznie nie istniał. Zwierzę, upolowane przez mężczyznę, było mu automatycznie przypisane i nie mógł on posiąść go inaczej niż przy użyciu własnego wysiłku i sprytu. Nie potrzebny był system reguł ani aparat ich przestrzegania, gdyż każdy posiadał tyle zasobów ile wypracował a każde odstępstwo od tego stanu, wynikające tylko i wyłącznie z przywłaszczenia (brak systemów dystrybucji i wykluczał możliwość uprzywilejowania lub upośledzenia jednostek), było karane przez eliminację jednostki zgodnie z instynktem samozachowawczym.

Na przestrzeni dziejów kluczowym celem egzystencji człowieka przestała być jedynie prokreacja i stworzenie niezbędnego minimum materialnego dla jej funkcjonowania. Wykształciła się sieć społecznych zależności, gdzie tylko część grup zajmowała się zapewnieniem żywności, dzięki czemu powstały bardziej specjalistyczne zawody, urozmaicające życie ludzi i podnoszące ich rozwój na wyższy poziom ewolucji. Zróżnicowanie zadań, jakie ludzie musieli wykonywać w celu zapewnienia nie tylko żywności ale również zaspokojenia wyższych potrzeb, wymagało stworzenia hierarchii i przypisania jednostkom odmiennych praw i obowiązków. Najogólniej rzecz biorąc, niezależnie od ustroju społecznego, nastąpił podział społeczeństwa na władzę i poddanych. Taki zaś podział, mimo całego bagażu dobrodziejstw jaki ze sobą niesie, daje również pole manewru do nadużyć i dokonywania niesprawiedliwej dystrybucji pomiędzy pierwotnie równe jednostki.

Powstały zatem instytucje ustalające prawo i dbające o jego przestrzeganie. Są politycy, którzy ustalają prawo oraz wymiar sprawiedliwości, który przestrzega jego respektowania. Niestety, nawet przy założeniu doskonałego działania systemu, nie pozbędziemy się problemu niesprawiedliwości. Ma ono głębszy wymiar niż czysto formalny. Można bowiem czuć się pokrzywdzonym lub docenionym (uczucie pejoratywne występuje częściej i silniej) mieszcząc się w ramach prawa. W takich przypadkach z pomocą nadchodzą etycy i filozofowie. Według popularnej i dość uniwersalnej koncepcji sprawiedliwości Rawlsa, aby ustalić uczciwe zasady gry, należy cofnąć się do sytuacji pierwotnej. Nie chodzi bynajmniej o degradację społeczeństwa i powrót do wspomnianego zbieractwa i łowiectwa, ale o wytworzenie hipotetycznej sytuacji, którą filozof zwie „zasłoną niewiedzy”. Ma na myśli sytuację, w której jednostki ustalające reguły nie mają informacji na temat swojego statusu społecznego, materialnego, uzdolnień czy wręcz koncepcji moralności. Tylko w takich sterylnych warunkach może dojść do uczciwego i bezstronnego wyboru zasad obowiązujących w społeczeństwie. Metoda bowiem jest pomyślana tak, aby uśredniona wartość reguł jak najmniej odbiegała od średnich oczekiwań społecznych i w jak największym stopniu była przez nie akceptowana. Koncepcja jest lepsza od obowiązującego systemu jednak nie możliwa do implementacji. Wymagałaby bowiem aby prawo ustalane było przez jednostki dopiero co narodzone, które nie posiadają wiedzy na temat swojej przyszłości (jednocześnie nie posiadają żadnej mocy sprawczej) lub przez jednostki, które utraciły pamięć, co wydaje się równie kłopotliwe co kuriozalne.

Jak zatem poradzić sobie z niesprawiedliwością mieszczącą się w granicach prawa a mimo to budzącą wewnętrzny sprzeciw? Jak wytłumaczyć, że jeden kraj odkrył zasoby naturalne i przy niewielkich nakładach inwestycyjnych będzie otrzymywał znaczące regularne dochody gdy inny nie dość, że zasobów nie posiada, to musi uzależnić się od dostaw ze wspomnianego kraju? Co z sąsiadem, który zwyciężył w loterii pieniężnej puszczając jeden los podczas gdy inny robi to bezskutecznie przez pół życia? W mojej opinii natura ludzka oraz systemy gospodarcze wypracowały naturalne mechanizmy, które samorzutnie doprowadzają do równowagi zasobowej w przypadku zaistnienia rażącej nierównowagi. Robią to podstępnie i z premedytacją więc potrzeba ogromnej mądrości, silnej woli i przewidywalności, żeby mechanizmy te oszukać. Są niczym automatyczne inhibitory niesprawiedliwości.

Trzy lata temu Puls Biznesu nagłośnił sprawę francuskiego inwestora giełdowego, który wraz z doradcą z Societe Generale zainwestował wygrane na loterii 900 tysięcy Euro. Przez pierwsze trzy lata pieniądze przynosiły przyzwoite zyski, co wzmagało apetyt do podejmowania ryzyka zarówno inwestora jak i doradcy. Jednak dobra passa opuściła milionera i w wyniku nierozważnych ruchów fortuna stopniała, pozostawiając na koncie maklerskim 600 tys. Euro debetu. Właściciel, wykorzystując złą sławę maklerów z Societe Generale za sprawą wcześniejszego „oszustwa stulecia”, usiłował zrzucić winę za swoje nieudolne decyzje inwestycyjne na doradcę.

Portal Wirtualna Polska na swoim portalu luxclub.pl przytacza 10 autentycznych amerykańskich historii, gdzie wielkie wygrane okazały się przekleństwem. Wszystkie scenariusze zawierają rozpad rodziny, bankructwo lub utratę większości środków z fortuny tempie kilku lat. Niektóre z nich nawet samobójstwa, zabójstwa dla przejęcia fortuny, przedawkowanie narkotyków, długi a w najlepszym wypadku powrót do skromnego życia sprzed wygranej. Brytyjski śmieciarz Michael Carroll po otrzymaniu 10 mln funtów natychmiast porzucił swoje zajęcie i skupił się na konsumowaniu nieograniczonej w jego mniemaniu fortuny. Drogie auta, wille, narkotyki i prostytutki strąciły go kilkakrotnie do aresztu, pozbawiły najbliższej rodziny i ostatecznie odebrały po kilku latach fortunę. Brytyjczyk żartobliwie podsumowuje ten okres twierdząc, że łatwiej żyć z pensji śmieciarza niż za milion funtów. Nawet Jack Whittaker, przedsiębiorca należący już przed wygraną (opiewającą na ponad 300 mln dolarów) do grona milionerów, nie uniknął problemów związanych ze zwielokrotnieniem fortuny. Pomimo, iż zrzekł się wygranej na cele charytatywne, nie ominęły go problemy jak seria aresztowań za jazdę po pijanemu, kradzieże oraz śmierć w wyniku przedawkowania narkotyków rozpieszczonej wnuczki i jej chłopaka.

Trudno jest ekstrapolować doświadczenia amerykańskie na grunt europejski, gdyż w naszym prawie nie ma obowiązku podawania opinii publicznej danych osobowych zwycięzcy przez organizatorów loterii. Śmiem jednak twierdzić, że zachowanie laureatów polskich loterii pieniężnych, nawet przy wzięciu poprawki na mniejsze wygrane i bardziej konserwatywne warunki kulturowe, nie odbiega znacząco od doświadczeń zachodnich. Powyższe dowody oraz przypuszczenia prowadzą do wniosku, że twór cywilizacji jakim są loterie pieniężne, nie jest aż tak niesprawiedliwy jak pozornie się odczuwa. W ogólny bilansie zwycięzca zyskuje nie wiele więcej niż ten, kto miał mniej szczęścia a w skrajnych przypadkach znajduje się w gorszej sytuacji. Dodatnie przepływy w kierunku zwycięzcy w błyskawicznym tempie generują przepływy w drugim kierunku. Niekiedy większe niż te początkowe. Można zarzucić, że mimo wszystko zwycięzcy uzyskali większe korzyści. Przecież w krótkim okresie posiadali fortunę, mogli konsumować, posiadali większą użyteczność niż Ci, którzy nie wygrali pieniędzy. Jednak w rozrachunku ogólnym rozpędzona machina bezmyślnej konsumpcji pociągała ich jeszcze głębiej niż znajdowali się w stanie początkowym. Dodatkowo straty moralne, które trudniej zmierzyć, pozwalają sądzić, że lepiej dla nich byłoby podrzeć kupon zanim odebrali nagrodę. Co więcej, transakcje dokonywane przez nowobogackich są opodatkowane i w znacznym stopniu zasilają budżety narodowe. W Polsce pieniądze płynące z opodatkowania działalności totalizatora sportowego przeznaczane są na inwestycję w kulturę i sport, co jeszcze bardziej poprawia ogólny bilans korzyści z loterii dla jednostek, nie biorących w nich udziału. Krótkie studium przypadku działania inhibitorów sprawiedliwości w mikro skali pozwala spojrzeć na zwycięzców loterii w sposób, który znacznie ogranicza poczucie niesprawiedliwości wynikające z relatywnej deprywacji.

Podobny mechanizm w skali makro prezentuje zjawisko choroby holenderskiej, zdefiniowanej po raz pierwszy w 1977r. przez The Economist. Paradoksalnie, bogactwo okazało się przekleństwem o wiele wcześniej, bo już w XVI w. i nie w Holandii a w Hiszpanii. W wyniku działalności kolonizatorskiej, kraj pozyskał ogromne zasoby złota, które w krótkim czasie wyniosły go pozycji europejskiego mocarstwa. Wywołało to zmianę specjalizacji produkcji z pracochłonnego rolnictwa i przemysłu na wydobywanie drogocennego kruszcu. Kraj bogacił się do czasu, aż dostawy złota nie zaczęły się zmniejszać. Wtedy okazało się, że zmiany, które nastąpiły w mentalności Hiszpanów i regres technologiczny gospodarki w stosunku do reszty Europy, uniemożliwiają im skuteczne konkurowanie na rynku międzynarodowym. Utrzymanie sztucznie rozdmuchanego poziomu życia okazało się niemożliwe, w efekcie czego Hiszpania po stu latach bycia mocarstwem, przeobraziła się w gospodarczo i społecznie upośledzony kraj, bez przewagi konkurencyjnej w żadnej dziedzinie życia i z długiem publicznym. Holandia po odkryciu złóż gazu ziemnego stała się czołowym eksporterem surowca. Nadmierna ilość waluty krajowej, zalewającej niewielki kraj spowodowała szybką aprecjację i spadek konkurencyjności eksporterów. Wywołało to kryzys gospodarczy, z który dzięki mądrym decyzjom restrukturyzującym holenderski przemysł, udało się zażegnać dopiero po 10 latach. Na podobną chorobę cierpi wiele krajów afrykańskich, które eksploatując obfite złoża surowców, zapominają o równomiernym rozwijaniu innych gałęzi przemysłu oraz rolnictwa. Uzależnienie od importu żywności i duże wydatki publiczne stają się problemem dopiero w momencie spadku światowych cen surowców. Kraje popadają w kryzysy, które stawiają ludzkość na krawędzi głodu. Dokonują wymagających zaciśnięcia pasa reform, które kończą się wraz ze wzrostem światowych cen surowców. Niektórzy obserwatorzy twierdzą nawet, że upadek ZSRR spowodowany był drastycznym spadkiem cen ropy naftowej, wywołanym spekulacją USA w roku 1985r.

Przytoczone przykłady są być może skrajne i nie trudno znaleźć dla nich kontrprzykłady. Istnieją przecież ludzie, którzy mądrze zainwestowali ogromne pieniądze, zdobyte przez niewiarygodnie duże zrządzenie losu jakim jest loteria. Są też kraje, jak na przykład Norwegia, które mądrze gospodarują bogactwem płynącym z eksportu paliw i zakładają fundusze narodowe, zapewniające obywatelom dostatnie i bezpieczne życie. Warto mieć świadomość, że sam fakt otrzymania pozornie przerastającego możliwości konsumpcyjne majątku, nie świadczy jeszcze o tym, że faktycznie majątek ów utrzyma taki status w nieograniczonym horyzoncie czasowym. W momencie zastrzyku zasada o ograniczoności zasobów ziemi wobec nieograniczoności potrzeb nie traci na znaczeniu. Ludziom wydaje się, że nagle mogą mieć wszystko, opierając się jedynie na sprzyjającej fortunie. Coś, co przerasta wyobraźnię ludzką, staje się problemem. It is not about the money. It is about the game wypowiedziane przez bohatera „Wall Street-pieniądz nie śpi” w trafny sposób oddaje powołanie człowieka. Nie ma sensu zdobycie fortuny i dalsze życie z renty. Taki model tylko pozornie zapewnia szczęście. Nie da się w nim bowiem alokować chęci tworzenia, która jest pierwotną potrzebą każdego człowieka. O ile można zarobić na zapas to nie da się najeść na zapas. Sytuacja życia z renty może prowadzić to do wynaturzenia i patologii związanej z zachwianiem naturalnych relacji pracy do odpoczynku. Potrzeba umiejętności zaprzężenia się w ogromny reżim, aby nie ulec pokusie nadmiernego konsumowania i nie dać pochłonąć wirowi iluzji cywilizacji.

Państwa nie różnią się w tym względzie znacznie od ludzi gdyż to ludzie tworzą państwa. Jako twory zorganizowane posiadają bardziej skomplikowane mechanizmy absorpcji bogactw, przynoszące jednak podobne efekty. Uzależnienie od importu i spadek konkurencyjności lub nawet zanik rodzimej produkcji to analogiczne zachowania do rzucenia pracy i oddania się w wir konsumpcji.

Jak zatem zdefiniować owe inhibitory, które zarówno w przypadku ludzi jak i państw stoją na straży sprawiedliwości? Niestety korelacja mechanizmów z utrzymaniem homeostazy w sferze globalnej uczciwości jest pozorna. Działanie inhibitorów wynika raczej z ludzkiej chciwości, pychy i nieumiejętności opanowania popędów. To one prowadzą nadmiernie bogatych do upadku czyli przywracają stan równowagi ogólnej. Jedynie ubocznym skutkiem ich działalności jest zmiana postawy jednostek nie biorących udziału w procesie z zazdrości na satysfakcję. Japońscy naukowcy dowiedli, że ludzki mózg samorzutnie reaguje na cudze nieszczęście nie, jak wskazywałaby moralność, współczuciem ale właśnie poczuciem satysfakcji. Na pozór negatywna cecha mózgu, nie wynikająca z naszej złej woli, przyczynia się do przywrócenia stanu równowagi sprawiedliwości w wymiarze mentalnym.

Rozważania te prowadzą do wniosku, że obok skomplikowanego aparatu wymiaru sprawiedliwości, posiadamy w sobie naturalną instytucję, która utrudnia nam zbyt duże odstępstwa od normy w bogaceniu się. Szczęściarze będą z tego powodu niepocieszeni zaś ich oponenci z czasem dostrzegą i docenią jej dyskretne działanie. Sądzę, że skorzystają na tym wszyscy gdyż dobrobyt społeczeństwa to dobrobyt wszystkich jednostek, a nie opływające w przepychu miasta i peryferia obfitujące w slumsy. Dobrobyt świata to nie systematyczna, krótkofalowa, doraźna pomoc krajom trzeciego świata przez kraje bogatej północy tylko współpraca krajów o podobnym stopniu rozwoju. Automatyczne inhibitory niesprawiedliwości może nie zbawiły świata, przywracając mu pierwotny prawidłowy porządek, ale warto zastanowić się nad jego porządkiem gdyby podświadome mechanizmy obrony przed nadmiarem nie istniały.

---

Grzegorz Pergoł

gepeg@wp.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

niedziela, 15 maja 2011

Chcesz czerpać radość z życia? To przestań...

Autorem artykułu jest Rafał Dudek



... otaczać się szarością! Kilka lat temu nie miałem pojęcia, jak bardzo robiłem się w konia. Chciałem cieszyć się życiem, czuć się dobrze. Jasne, kto by nie chciał? Jednocześnie...

za ścianą pokoju miałem kłócących się rodziców. Oglądałem filmy z przemocą. Słuchałem muzyki pełnej gniewu, buntu i agresji. Na dodatek pół życia spędzałem w szkole, która mnie nudziła i czasem nawet przerażała.

Innymi słowy, chciałem czerpać z życia radość, a czym byłem otoczony? Przemocą, gniewem, nudą. I jeszcze się dziwiłem, dlaczego tak często się wkurzam albo jest mi smutno.

"Co mam zrobić, żeby cały czas być taki szczęśliwy, jaki tylko czasami jestem?"

Wydawało mi się, że moje emocje nie zależą od otoczenia, tylko od tego, jak reaguję na otoczenie. Że mogę być szczęśliwy nawet jak wszystko się wali i pali.

W pewnym sensie miałem rację... Faktycznie to Ty decydujesz o swoich emocjach, a nie otoczenie. Jednak trudno jest cały czas decydować, że będę szczęśliwy w TAKICH okolicznościach. Dlaczego?

Ponieważ wszystko, co wkładasz do swojego mózgu fizycznie go zmienia. Oglądając horrory tworzysz więcej połączeń neuronalnych na temat strachu. Te połączenia neuronalne tam są, gotowe do uruchomienia się, np. gdy w nocy coś Ci w domu zatrzeszczy.

Ludzie w Twoim otoczeniu zawsze na Ciebie wpływają. Czy miałeś kiedyś tak, że poznałeś nowego znajomego i kilka tygodni później zacząłeś mówić podobnie jak on "kurka blada!". To dobry przykład tego, że spędzając z kimś czas otwierasz się na wpływ tej osoby na Ciebie. Jakie osoby na Ciebie wpływają?

Na mnie wpływali skłóceni rodzice, filmy z przemocą i nudna szkoła. Jasne, czasami udawało mi się być szczęśliwym mimo wszystko. Jednak często nie dawałem rady, bo po prostu było mi trudno cieszyć się w tym bagnie.

Pytanie więc do Ciebie:

Chcesz się cieszyć "mimo wszystko" czy cieszyć się "bo żyję w istnym raju"

Ja wolę się cieszyć, bo żyję w istnym raju.

Mieszkam w przepięknie zielonej okolicy, w idealnym dla mnie mieszkaniu. Mam 5 minut drogi piechotą do parku pełnego drzew, kwiatów i wiewiórek :-) Przyjaźnię się z najcudowniejszymi ludźmi, jakich udało mi się znaleźć. Muzykę heavy-metalową zmieniłem na inspirujący rock, pozytywne teksty hip-hopowe i radosny pop. Co z tego, że 90% muzyki jest zabarwiona negatywnymi emocjami, jeśli ja słucham tych pozytywnych 10%?

Po angielsku nazwałbym to: Life is good :-)

Efekt? Cieszę się, bo żyję w istnym raju. Moje otoczenie nakręca mnie pozytywnie i daje mi energię do bycia szczęśliwym NAWET jeśli pojawi się jakiś problem.

Na krótką metę możesz być szczęśliwy niezależnie od swojego otoczenia. Jeśli jednak chcesz czerpać radość z każdej chwili życia:

Posprzątaj swoje życie!

Po pierwsze, weź kartkę, narysuj tabelę z dwiema kolumnami. Pierwsza kolumna to "Ludzie w moim życiu" a druga to "Jakie emocje we mnie budzą". Wypisz ludzi, z którymi spędzasz czas i jak na Ciebie wpływają. Następnie podkreśl wszystkich pozytywnych i spędzaj z nimi coraz więcej czasu. Zerwij kontakty ze wszystkimi negatywnymi w ciągu następnego miesiąca i skreślaj ich, gdy to Ci się uda.

Myślisz że się nie da zerwać niektórych kontaktów? Moja mama notorycznie krytykuje mnie za wszystko co robię. Nie mam jej tego za złe - to jest po prostu jej styl myślenia, jej sposób komunikowania się ze mną. Jednak nie chcę mieć takiego wpływu w swoim życiu. Wyjechałem więc do Wrocławia i spotykam się z nią kilka razy do roku. Pomyśl jaka to jest pozytywna zmiana - kilka razy do roku, a kiedyś miałem codzienną dawkę krytyki na "dzień dobry".

Sam uznaj, ile jest warte Twoje szczęście i dobre samopoczucie. Jak bardzo szanujesz siebie? Jeśli twierdzisz, że zasługujesz na szczęście, to dąż do niego. Jeśli trzeba posprzątać swoje życie - warto!

Po drugie, zrób listę muzyki, filmów i innych hobby. Które są pozytywne, a które negatywne. Jakie nowe pozytywne hobby mogłyby Cię wciągnąć. A następnie ... dobrze wiesz co zrobić z tą listą :-)

Miłego sprzątania :-)

A gdy masz już czysto i

Autorem artykułu jest Rafał Dudek



... otaczać się szarością! Kilka lat temu nie miałem pojęcia, jak bardzo robiłem się w konia. Chciałem cieszyć się życiem, czuć się dobrze. Jasne, kto by nie chciał? Jednocześnie...

za ścianą pokoju miałem kłócących się rodziców. Oglądałem filmy z przemocą. Słuchałem muzyki pełnej gniewu, buntu i agresji. Na dodatek pół życia spędzałem w szkole, która mnie nudziła i czasem nawet przerażała.

Innymi słowy, chciałem czerpać z życia radość, a czym byłem otoczony? Przemocą, gniewem, nudą. I jeszcze się dziwiłem, dlaczego tak często się wkurzam albo jest mi smutno.

"Co mam zrobić, żeby cały czas być taki szczęśliwy, jaki tylko czasami jestem?"

Wydawało mi się, że moje emocje nie zależą od otoczenia, tylko od tego, jak reaguję na otoczenie. Że mogę być szczęśliwy nawet jak wszystko się wali i pali.

W pewnym sensie miałem rację... Faktycznie to Ty decydujesz o swoich emocjach, a nie otoczenie. Jednak trudno jest cały czas decydować, że będę szczęśliwy w TAKICH okolicznościach. Dlaczego?

Ponieważ wszystko, co wkładasz do swojego mózgu fizycznie go zmienia. Oglądając horrory tworzysz więcej połączeń neuronalnych na temat strachu. Te połączenia neuronalne tam są, gotowe do uruchomienia się, np. gdy w nocy coś Ci w domu zatrzeszczy.

Ludzie w Twoim otoczeniu zawsze na Ciebie wpływają. Czy miałeś kiedyś tak, że poznałeś nowego znajomego i kilka tygodni później zacząłeś mówić podobnie jak on "kurka blada!". To dobry przykład tego, że spędzając z kimś czas otwierasz się na wpływ tej osoby na Ciebie. Jakie osoby na Ciebie wpływają?

Na mnie wpływali skłóceni rodzice, filmy z przemocą i nudna szkoła. Jasne, czasami udawało mi się być szczęśliwym mimo wszystko. Jednak często nie dawałem rady, bo po prostu było mi trudno cieszyć się w tym bagnie.

Pytanie więc do Ciebie:

Chcesz się cieszyć "mimo wszystko" czy cieszyć się "bo żyję w istnym raju"

Ja wolę się cieszyć, bo żyję w istnym raju.

Mieszkam w przepięknie zielonej okolicy, w idealnym dla mnie mieszkaniu. Mam 5 minut drogi piechotą do parku pełnego drzew, kwiatów i wiewiórek :-) Przyjaźnię się z najcudowniejszymi ludźmi, jakich udało mi się znaleźć. Muzykę heavy-metalową zmieniłem na inspirujący rock, pozytywne teksty hip-hopowe i radosny pop. Co z tego, że 90% muzyki jest zabarwiona negatywnymi emocjami, jeśli ja słucham tych pozytywnych 10%?

Po angielsku nazwałbym to: Life is good :-)

Efekt? Cieszę się, bo żyję w istnym raju. Moje otoczenie nakręca mnie pozytywnie i daje mi energię do bycia szczęśliwym NAWET jeśli pojawi się jakiś problem.

Na krótką metę możesz być szczęśliwy niezależnie od swojego otoczenia. Jeśli jednak chcesz czerpać radość z każdej chwili życia:

Posprzątaj swoje życie!

Po pierwsze, weź kartkę, narysuj tabelę z dwiema kolumnami. Pierwsza kolumna to "Ludzie w moim życiu" a druga to "Jakie emocje we mnie budzą". Wypisz ludzi, z którymi spędzasz czas i jak na Ciebie wpływają. Następnie podkreśl wszystkich pozytywnych i spędzaj z nimi coraz więcej czasu. Zerwij kontakty ze wszystkimi negatywnymi w ciągu następnego miesiąca i skreślaj ich, gdy to Ci się uda.

Myślisz że się nie da zerwać niektórych kontaktów? Moja mama notorycznie krytykuje mnie za wszystko co robię. Nie mam jej tego za złe - to jest po prostu jej styl myślenia, jej sposób komunikowania się ze mną. Jednak nie chcę mieć takiego wpływu w swoim życiu. Wyjechałem więc do Wrocławia i spotykam się z nią kilka razy do roku. Pomyśl jaka to jest pozytywna zmiana - kilka razy do roku, a kiedyś miałem codzienną dawkę krytyki na "dzień dobry".

Sam uznaj, ile jest warte Twoje szczęście i dobre samopoczucie. Jak bardzo szanujesz siebie? Jeśli twierdzisz, że zasługujesz na szczęście, to dąż do niego. Jeśli trzeba posprzątać swoje życie - warto!

Po drugie, zrób listę muzyki, filmów i innych hobby. Które są pozytywne, a które negatywne. Jakie nowe pozytywne hobby mogłyby Cię wciągnąć. A następnie ... dobrze wiesz co zrobić z tą listą :-)

Miłego sprzątania :-)

A gdy masz już czysto i zastanawiasz się w którą stronę ruszyć w życiu dalej, to napisałem dla Ciebie artykuł: Ty TEŻ odkryjesz w życiu radość cz.1 – Czy z moją głową wszystko OK?

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
zastanawiasz się w którą stronę ruszyć w życiu dalej, to napisałem dla Ciebie artykuł: Ty TEŻ odkryjesz w życiu radość cz.1 – Czy z moją głową wszystko OK?

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

środa, 11 maja 2011

Ile pieniędzy potrzebnych jest do szczęścia?

Autorem artykułu jest Joanna Wiejak



Dla biednych ludzi pieniądze są wszystkim, częściej niż dla bogatych: „Ludzie kupują za pieniądze, których nie mają, rzeczy, których nie potrzebują, żeby się pokazać przed ludźmi, których nienawidzą”.

W ankietach często pojawiają się odpowiedzi typu: „Chcę posiadać jak najwięcej. Nie zastanawiałem się nigdy nad tym ile. Wiem natomiast, że po prostu chcę mieć jak najwięcej”.

Dlatego tygodnik internetowy CashFlow&You w najnowszej serii o finansach osobistych, zamieścił artykuł, w którym próbuje policzyć, ile pieniędzy potrzebnych jest do szczęścia?

Dla biednych ludzi pieniądze są wszystkim, częściej niż dla bogatych: „Ludzie kupują za pieniądze, których nie mają, rzeczy, których nie potrzebują, żeby się pokazać przed ludźmi, których nienawidzą”.

Dokąd prowadzi nas taka droga? Jest jak wyruszanie w ciemno, ze słowami: „Nie wiem, dokąd chcę dojść. Chcę po prostu dojść jak najdalej. Im więcej przejdę kilometrów, tym lepiej”.

Dlatego dzisiaj namawiam, żeby odpowiedzieć sobie na podstawowe pytania: do czego jest mi potrzebny większy stan posiadania? Jaki majątek jest mi potrzebny? Co jestem skłonna lub skłonny poświęcić, żeby go uzyskać? Banalne pytania, na które wielu ludzi niestety nie zna odpowiedzi.

Warto też policzyć swoją przyszłość finansową. Jeżeli zarabiając mniej, źle wykorzystujemy pieniądze, zarabiając więcej, źle będziemy wykorzystywać jeszcze większą ilość pieniędzy.

Im więcej chcemy posiadać, tym większy wysiłek będziemy zmuszeni włożyć w osiągnięcie celu. Czy warto wkładać ciężką pracę w dążenie do czegoś, czego tak naprawdę nie potrzebujemy? Warto też mieć na uwadze, że im większą karierę zawodową będziemy chcieli osiągnąć, tym bardziej będzie na tym cierpieć rodzina.

Do jakich poświęceń można się posunąć? Czy zatem rzeczywiście warto gonić po ten miliard? Czy sprawi nam radość posiadanie ogromnego majątku w samotności? A może wystarczy milion? Czy są na takie pytania gotowe odpowiedzi?

Pełna treść artykułu „Ile pieniędzy potrzebnych jest do szczęścia?” opublikowana została w tygodniku internetowym CashFlow&You nr 50 (20/2008). Autor artykułu: Jacek Pietkiewicz, wydawca: e-ProfitSystem.

---

Joanna Wiejak

- Kursy dla Inwestorów - Sposób na zyski i finansową niezależność >>
- Kuźnia Milionerów - Spełnij swoje finansowe marzenia >>


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

sobota, 30 kwietnia 2011

Jak Odnaleźć Szczęście?

Autorem artykułu jest Aleksander Pawłowski



Pewnie w to nie uwierzysz, ale tak naprawdę Twoje szczęście jest zawsze przy Tobie!

Zawsze!

Jedyny problem jest taki, że Ty sam musisz po nie sięgnąć, a zazwyczaj nie wiesz jak to zrobić.

child__s_light_by_bigbadbuttbomb

Twoje Myśli, Tworzą Twoją Rzeczywistość, te słowa przyjąłem już dawno za prawdziwe, jeśli nie najprawdziwsze i Tobie też polecam tak zrobić!

Do człowieka w każdej sekundzie docierają miliony bodźców, dlatego trudno jest kontrolować swoje myśli w każdej chwili. Na szczęście jest coś takiego jak uczucia.

Skąd się biorą? Uczucia są wynikiem pewnej grupy myśli.

Tak więc dużo prościej, łatwiej i skuteczniej będzie Ci kontrolować swój Nastrój! Jeśli zmienisz swój nastrój na pozytywny, automatycznie Twoje myśli zaczną się do niego dostosowywać. Jak zmienić swój nastrój? Każdy ma dla siebie jakiś najlepszy sposób. Na mnie najbardziej działa pozytywna muzyka.

Pamiętaj, że masz władzę nad sobą i swoimi myślami, oraz przede wszystkim uczuciami. Tak więc szczęście masz w sobie od dawna, tylko aby je dostrzec, najpierw musisz pozbyć się ze swojej głowy wszystkich ‘śmieci’!

Wyrzuć, odrzuć, zapomnij o wszystkim, co jest złe, niedobre i przywołuje niemiłe wspomnienia.

Zacznij w każdej sytuacji, w jakiej się znajdziesz, dopatrywać się jej dobrej strony.

Skończ narzekać!

Zacznij chwalić i dostrzegać to, co piękne!

Poprzez takie drobne zmiany zachowań, odnajdziesz to, co utracone. Odnajdziesz siebie i będziesz już zawsze szczęśliwy.

Ludzie szukają szczęścia na zewnątrz siebie. Kupują nowe rzeczy, coraz droższe i ładniejsze, szukają lepszych partnerów, ale to wszystko niczego Ci nie da, dopóki nie będziesz szczęśliwy sam ze sobą.

Życie to tylko kolejne lekcje, które dostaje każdy z nas. Jednak różnicę zobaczysz dopiero, jeśli z tych lekcji czegoś się nauczysz i przestaniesz powtarzać swoje błędy!

---

Pozdrawiam

Aleksander Pawłowski
http://nowaera2013.wordpress.com/


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Co to reiki?

Autorem artykułu jest hanna tomaszewska



Reiki to japońska sztuka uzdrawiania. Trudno jest przetłumaczyć słowo reiki dosłownie z japońskiego, Rei znaczy uniwersalny, wyższy, inteligentny natomiast ki to energia, która zyskujemy podczas snu lub jedzenia. Ki płynie we wszystkim, co żyje: roślinach, zwierzętach i ludziach,

tak wiec reiki to uniwersalna, Uzdrawiająca energia życia. Reiki daje nam nieograniczony dostęp do energii życia, która płynie przez praktykującego do uzdrawianego.

Jak energia reiki wpływa na nas?

Podczas sesji reiki przez praktykującego przepływa energia życia. Praktykujący kładzie swoje ręce lub trzyma je nad chakrami (centra energetyczne, przez które energia wpływa do naszego ciała) uzdrawianego. Reiki balansuje energie w naszym ciele i odblokowuje chakry, umożliwiając swobodny przepływ energii, powodując lepsze samopoczucie, w naszym ciele fizycznym również możemy doświadczyć uzdrowienia, oczywiście reiki tego nie gwarantuje. Czujemy się zrelaksowani i głęboko wyciszeni. Energia reiki nas bardzo wspiera, dużo ludzi mówi ze czuja się duchowo wzmocnieni.

Czy reiki to religia?
Nie. Ponieważ reiki to energia, której wszyscy ludzie na świecie potrzebują, reiki jest dla każdego bez względu na religie. Stwórca reiki był Mikao Usui który był buddysta, jednakże w reiki nie ma mowy o wierzeniach religijnych, zarówno ludzie innych wyznań i nie wierzący mogą praktykować reiki.

Kto może być poddany zabiegowi reiki?

Każdy, dzieci i dorośli mogą brać udział w sesji, zarówno chorzy jak i zdrowi reiki tak czy tak działa. Energia reiki przystosowuje się do każdego, wiec niema ryzyka ze ktoś dostanie jej za dużo , natomiast druga sprawa jest to ze jak ktoś się będzie obawiał sesji to może nie dopuścić energii do siebie i dostanie jej bardzo mało, dlatego jak ktoś decyduje się na sesje to powinien rozumieć czym jaest reiki.

---

http://reiki-hanna.blogspot.com/2011/04/kto-moze-byc-poddany-zabiegowi-reiki.html Tu znajdziesz wiecej informacji na temat reiki


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

czwartek, 21 kwietnia 2011

Hej Dniu! Co przynosisz?

Autorem artykułu jest Jacek Bąk



Próba uzasadnienia decyzji, w wyniku której zmieniam swoje życie. Kieruję się co dzień w stronę większej szczęśliwości na co dzień. Decyzji,że od dziś jestem łowcą pozytywnych aspektów. To bardzo pomaga na szczęście.

Pasmo zdarzeń przypływa, przepływa i odpływa. A ja (no, i Ty też) – pozostajemy jego pod wpływem. Zdarzenia wciągają do siebie i można by zapytać: skąd się biorą. Czy to prawda,że sam przyciągam taki a nie inny strumień (nie tylko ja, Ty też).

Ktoś, kogo spotykamy narzeka? Ktoś drugi bardzo narzeka? A może ogladałeś wiadomości? Podobno wszystko, co sie zdarza jest zapisywane gdzieś w zakamarkach mózgu. Zatem, narzekał? Zapisane. Drugi jeszcze bardziej narzekał? Zapisane. A może oglądałeś wiadomości? No, to masz zapisane. Podobno nie tylko jest zapisywane, ale potem jeszcze na nas oddziaływuje i to niewidzialnie. Po prostu niewidzialna ręka. A w tym przypadku jest to niewidzialna ręka narzekająca.

Czy sam przyciągam taki strumień – to właściwie stare jak świat pytanie: czy wszystko jest zdeterminowane w naszym życiu czy mamy jakiś wpływ. W przeszłości świat odpowiadał na nie w jakiś tam sposób, a dziś – mamy jeszcze dodatkowe informacje, które możnaby streścić jednym słowem: podświadomość. Wszystko, co sie zdarza jest zapisywane gdzieś w zakamarkach mózgu.

Ha! To przecież oznacza,że nie jest obojętne czego słuchamy!

Zatem, czy sam przyciągam taki strumień? - tak naprawdę potrzeba weryfikacji poprzez doświadczenie.
Sprawdzam – działa – o! zatem, naprawdę działa. Ale, jeśli jedna osoba zakrzyknie: ja tak mam! - to jeszcze niewiele znaczy. Dopiero, gdy będzie grupa duża, taka co już coś znaczy – o,wtedy zaczyna to wszystko znaczyć w sposób istotny, powiedzmy społeczny. Z drugiej strony dla mnie – czy dla Ciebie także? – nie zawsze jest potrzebny taki społeczny dowód, wystarczy,że sam spróbuję i za jakiś czas będę mógł powiedzieć: ja tak mam. A Ty – jak chcesz – też sprawdzaj na własny rachunek.

I właśnie do takiego sprawdzenia chcę Cię namówić.

A zacząć można od decyzji: od dziś jestem łowcą pozytywnych aspektów rzeczywistości! Obecność narzekaczy minimalizuję!
Potrzebuję jeszcze czegoś co będzie anty- narzekaniem. Czyżby to była pochwała? Jednak nikt nie wygłasza pochwał, a raczej gani. Od dziś takich co ganią ja gonię.

I tu, mam dla Ciebie wskazówkę: ciekawym medium może być coś powtarzalnego, coś rytmicznego i zasadniczo przyjemnego. Jeszcze chcę o tym napisać osobno, dlatego przejdę od razu do rzeczy i nie będę wyjaśniać szczegółowo: chodzi o specjalnie dobrane piosenki, powiedzmy – piosenki, które podtrzymują. Szczegóły znajdziesz w stopce.
Tymczasem – pozdrownienia od zdecydowanego łowcy pozytywnych aspektów!

Jacek Bąk

---

Piosenki, które Podtrzymują - to taki projekt twórczy, który wymyślił mój sobowtór. Nazywa sie tak samo, jak ja. I ma stronę, gdzie możesz posłuchać. Właściwie jest to blog. Tak, pod adresem www.jacekbak.wordpress.com. Piosenki, które Podtrzymują radość życia i optymizm. Czasem warto się podtrzymać!


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

piątek, 1 kwietnia 2011

Czy szczęście jest wynikiem przypadku?

Autorem artykułu jest Artur Rak



Ponoć szczęście trudno jest zdefiniować, ponieważ każdy inaczej je postrzega. Jedni uważają że szczęście to coś, coś co daje nam satysfakcje, inni z kolei mówią, że szczęście to spełnienie w życiu,

Ponoć szczęście trudno jest zdefiniować, ponieważ każdy inaczej je postrzega. Jedni uważają że szczęście to coś, coś co daje nam satysfakcje, inni z kolei mówią, że szczęście to spełnienie w życiu, żeby być szczęśliwym trzeba mieć poczucie jego sensu. Jednak nie każdy człowiek pragnie szczęścia, niektórzy wprost upajają się swoim nieszczęściem.

Jak to się dzieje, że to samo wydarzenie jest różnie interpretowane przez rożnych ludzi?
Co decyduje o naszym szczęściu?
Czy dzieciństwo ma wpływ na nasze szczęście?
Czy szczęście przekazujemy w genach?
Jak jest naprawdę? Co mówi psychologia, nasza biologia czy religia?
Na wszystkie powyższe pytania znajdziesz odpowiedź w tym artykule.



Geny.

W badaniach z udziałem 900 par bliźniąt jednojajowych wynika, że o szczęściu w 50 % decydują nasze geny.

Przepływ.

Znany psycholog, twórca książki „Przepływ” Mihaly Csikszentmihalyi w wyniku badań nad szczęściem stwierdził, że największego szczęścia nie daje praca dla pieniędzy lub uznania (motywacja zewnętrzna), lecz wykonywanie czynności, które sprawiają nam satysfakcję (motywacja wewnętrzna).

Uważał, że błędem jest dążenie do szczęścia jako takiego. Zamiast tego powinniśmy dostrzec momenty, kiedy jesteśmy prawdziwie szczęśliwi – zauważać, co robimy, gdy czujemy „przepływ” i starajmy się robić to częściej

Jak osiągnąć stan przepływu?

Stan ten pojawia się najczęściej , gdy jesteśmy pochłonięci jakimś działaniem lub wysiłkiem. Może to być wysiłek sportowy (wspinaczka górska), artystyczny (malowanie obrazu) lub intelektualny (pisanie książki).

Ja osobiście osiągam ostatnio ten stan dość często, pisząc jakiś artykuł, zbierając do niego informacje, planując przedsięwzięcia, czytając ciekawą lekturę. Zapominam wtedy o „Bożym Świecie”. Nic w takim momencie nie jest w stanie mnie rozproszyć. To co wykonuję pochłania mnie bez reszty.

Co jeszcze ma wpływ na nasze szczęście?

Samoregulacja.

O naszym szczęściu decyduje między innymi proces samoregulacji, dzięki któremu możemy unikać sytuacji niekorzystnych dla nas, jak również pomocny jest przy osiąganiu wyznaczonych celów.

Zatem czym jest samoregulacja?

Jest to umiejętność wykorzystywania wiedzy na temat ludzkich zachowań, a konkretnie tych, które przyczyniają się do osiągania wyznaczonych celów.

Samoregulacja obejmuje trzy procesy.

Czy szczęście jest wynikiem przypadku?

Samoobserwacja (monitorowanie własnych działań).

Jest to proces niezbędny, by zmienić swoje sposoby postępowania.

Jeżeli będziesz na bieżąco analizował własne działania, łatwiej Ci będzie wyznaczać cele, które mogą poprawić Twoje umiejętności.

Przykładowo, jeżeli chciałbyś poprawić swoje stosunki z innymi ludźmi, powinieneś zacząć od sporządzenia listy wszystkich czynności, zachowań, które pojawiają się w relacjach międzyludzkich.

Zarówno tych dobrych, jak i tych negatywnych.

Może to być: uśmiechanie się, krytykowanie, narzekanie, marudzenie, potakiwanie, komplementowanie, sprzeczanie się, uważne słuchanie itp.

Następnie sprawdź, jak często wykonujesz, każdą z tych czynności i w jakich okolicznościach.

Na koniec wyznacz cele, które pomogą Ci poprawić ową umiejętność.

Samoocena (sądy na własny temat).

I tutaj zaczynają się schody. Zgodnie z teorią społeczno-poznawczą, większość z nas dobrze wie jak postępować, by osiągnąć jakiś cel. Znacznie gorzej jest ze świadomością tego, co robimy w danym momencie. Dlatego właśnie powinniśmy monitorować własne zachowania.

No dobra, spróbujmy jakoś przejść przez ten etap. W końcu to od Ciebie zależy, czy chcesz coś osiągnąć, czy raczej wolisz pozostać w tym samym miejscu.

Załóżmy, że masz już sporządzoną listę zachowań oraz wyznaczyłeś sobie cele. Ja do tego celu wykorzystuje swój „dziennik doświadczeń”, którego noszę często przy sobie i spisuje sobie własne refleksje.

W ten sposób znacznie łatwiej zdaję sobie sprawę ze swojego postępowania, mogę zdecydować na bieżąco czy chcę coś zmienić następnym razem, kiedy znajdę się w podobnej sytuacji.

Pamiętam jak na jednym ze szkoleń, które prowadziłem, rozmawiałem z jednym z uczestników i rozmowa nie potoczyła się tak jakbym sobie tego życzył. Uczestnik do końca spotkania był zoporowany.

Wieczorem siadłem przy moim notesie i zastanowiłem się nad zaistniała sytuacją. Znalazłem właściwą przyczynę owego zachowania. Byłem za bardzo krytyczny dla tego uczestnika. Zanotowałem sobie inny sposób postępowania na wszelki wypadek, gdyby pojawiła się podoba sytuacja w przyszłości.

Reakcja na samoocenę (pobudzanie siebie do działania).

Reakcja ludzka przybiera dwie postacie. Zadowolenie- w momencie osiągnięcia jakiego sukcesu, przygnębienie – w przypadku niepowodzenia.

Jednak aby osiągnąć cel musisz podjąć działania, które wywołają pozytywne reakcje, a unikać tych działań, które prowadzą do autocenzury.

Nie możesz jednak nie podejmować ich wcale. Jak zatem wyjść z tego impasu?

Jest na to fenomenalne rozwiązanie, które mi osobiście towarzyszy od dłuższego czasu.

Nie uznaję słowa „porażka”, w ogóle nie ma go w moim słowniku. Zamiast tego używam sformułowania „informacja zwrotna”. Odczucia, które doświadczam w przypadku jakiegoś niepowodzenia są wyśmienitym źródłem informacji. Mam świadomość, że takie doświadczenie pozwala mi zmieniać na lepsze.

Poza tym cele, które sobie wyznaczam są z reguły bardzo realistyczne. Mówi się, że właściwie określony cel, to połowa sukcesu.

Ograniczanie wyborów.

Zanany psycholog Barry Schwartz odkrył, że paradoksalnie szczęście może kryć się w ograniczeniu wyborów, a nie w zwiększaniu ich liczby. Nadmiar wyboru wywołuje stres.

Schwartz przytacza badanie, podczas którego dwie grupy studentów poproszono o zjedzenie czekoladek i ich ocenę. Pierwszej grupie dano jedynie małe pudełko z sześcioma czekoladkami, pudełko dla drugiej grupy zawierało 30 sztuk. Wyniki: pierwsza grupa była bardziej zadowolona od drugiej, która miała zdecydowanie większy wybór.

Nadmiar wyborów wywołuje lęk związany z przegapionymi okazjami i żal z powodu niewybranych dróg postępowania.

Dzieciństwo nie ma wpływu na nasze szczęście.

Szczęście ma niewiele wspólnego z przyjemnością, a o wiele więcej z rozwojem cech osobowości i charakteru. Według psychologa Martina Seligmana potencjalne źródła szczęścia takie jak: pieniądze, małżeństwo, towarzyskość, płeć, religia, choroba, klimat odpowiadają jedynie za 8-15% naszego szczęścia.

Seligaman sugeruje, że jest to dobra wiadomość dla ludzi, którzy wierzą, że okoliczności życiowe uniemożliwiają im osiągnięcie szczęścia. Komunikat Seligmana jest mocny: marnujemy życie, jeśli myślimy, że dzieciństwo jest źródłem obecnego nieszczęścia lub pasywności. Liczy się rozwój mocnych stron osobowości, co nie ma związku z dzieciństwem ani obecnymi okolicznościami.

Dharma.

Według Filozofii wschodu (Wed i Upaniszadów) dążenie do szczęścia jest wrodzoną cechą każdej istoty. Nazywa sie to DHARMA, czyli „TAKOŚĆ”.

Takość - to jest cos co stanowi że coś jest czymś. Na przykład woda jest mokra, cukier jest słodki itp., a żywa istota pragnie miłości, szczęścia, dobra itp.

Z powyższej koncepcji wynika, że jest to ukryte głęboko w nas samych. Jeśli tego nie czujemy, znaczy że zostaliśmy opanowani przez cywilizację, wpływ zewnętrzny, nasze ego, wychowanie, nasze pragnienia, chciwość itp. Odrzucając to, co zewnętrzne i wracając do samego siebie odkryjemy że szczęście, mądrość, piękno, miłość, są jakby naszym naturalnym stanem.

Chwytaj dzień.

Rzymski poeta Horacy daje wskazówki na to co robić, żeby zaznać szczęścia:




Zasada CARPE DIEM

Zasada ta mówi, żebyśmy spróbowali sprawiać, by nie omijał nas każdy dzień, bo w każdym dniu może wydarzyć się cos pięknego. Przejmujemy się śmiercią, a przecież śmierć to przyszłość, która czeka każdego człowieka. Należy zatrzymać się nad teraźniejszością, nad dniem dzisiejszym, właśnie chwytając dzień, nie przejmując sie wojnami, kłótniami czy polityką




ZŁOTY ŚRODEK

Polega on na odrzuceniu w jakimś stopniu korzyści materialnych, a skupieniu się nad duchowością (spokój, harmonia, mądrość). Bardzo ważne jest też nasze zdrowie.

Podsumowując stwierdzam, że szczęścia można się nauczyć. Ścieżki do szczęścia są dziś wyraźniejsze niż kiedykolwiek i tylko na nas spoczywa odpowiedzialność za to, czy na nie wkroczymy.

Proponuję kilka wypróbowanych sposobów:




Rano, kiedy wstajesz przypomnij sobie o trzech rzeczach, które sprawiają Ci radość.
Wieczorem, przed pójściem spać, pisz pamiętnik zaznaczając, co danego dnia Ci się udało.
Postaraj się jak najczęściej dostrzegać pozytywne aspekty w każdej przydarzającej sytuacji.
Kiedy następnym razem będziesz się zadręczał myśleniem typu „gdyby tylko”, przypomnij sobie o książce „Paradoks wyboru”.
Poznaj swoje wartości, one nadają sens i kierunek Twoim działaniom.

Na zakończenie przytoczę chasydzką opowieść, którą znalazłem w sieci:

Rabbi Jechiel Michał żył z początku w wielkiej biedzie, ale radość nie opuszczała go ani na chwilę.
Pewnego razu ktoś go zapytał: „Rabbi, codziennie modlisz się: << Błogosławiony, który dał mi wszystko, czego mi było trzeba>>.

A przecież brak ci wszystkiego, czego człowiekowi trzeba!”
Rabbi odparł: „Z pewnością trzeba mi było biedy i ona właśnie jest mi dana”.

Wiem, wiem długi ten tekst, ale jeszcze króciutki wierszyk:

Szczęście.

Autor: Jadwiga Zgliszewska

SZCZĘŚCIE


Ani za górą, ani za rzeką,
Ani stąd blisko, ani daleko;
mgiełką pajęczą z wiatrem nadbiegło,
chciałeś dosięgnąć – znowu uciekło.

Sprytne, przebiegłe i nieuchwytne,
wielkie, wspaniałe, ale ukryte.
Ktoś się zatrzymał pełen zachwytu,
a ono nie chce rozmawiać z nikim.

Pachnące wrzosem, konwalią, makiem,
rumiankiem polnym i tatarakiem.
Jesienią, zimą, wiosną czy latem –
wciąż upragnione, zawsze jednakie.

Ucieka, błąka się i ukrywa;
chciało już zostać, znów się podrywa.
Jak nuta rzewna, lekka i tkliwa –
to bardzo szczera, to znów fałszywa.

Miłość i przyjaźń w sobie jednoczy,
wiedzę o całym świecie uroczym;
dobro i piękno pokaże oczom –
oto jak wiele posiada mocy!

Jest śpiewem ptaków, pogodną wiosną,
każe odrzucić trwogę żałosną
i gonić wiecznie za czymś doniosłym.
Jak ma na imię? Szczęście – po prostu...

Pozdrawiam, maksymalnie szczęśliwy.

Artur Rak


Źródło:

Robert E. Franken. Psychologia motywacji.

Tom Butler-Bowdon. 50 Klasyków Psychologii.

Martin E.P. Seligman. Optymizmu można się nauczyć.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,18032,title,Jestes-nieszczesliwy-To-wina-genow,wid,9727569,wiadomosc.html

Wikipedia.org

GoldenLine.pl


Udostępnij

---

Artur Rak
Trener biznesu, coach kariery.

Mój blog o rozwoju osobistym.

Moja strona firmowa.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

niedziela, 27 marca 2011

Jak spełnić marzenia bardzo szybko? - Niezwykła medytacja "Słońca-Księżyca"

Autorem artykułu jest Greg Ka



Szanowni Czytelnicy, w trakcie prac nad 3-cią częścią artykułu pt. „Sekret” – Prawda …?, uznałem, że rozsądnie będzie wyodrębnić z niego niektóre fragmenty. Zabieg ten, ma na celu zachowanie umiarkowanej objętości artykułu, oraz ułatwienie Wam powrotu do wybranej techniki, w dowolnym momencie.

Pierwszym z wyodrębnionych fragmentów jest, opisana poniżej, medytacja "Słońca-Księżyca" (ang. The "Sun Moon" Meditation).

Ta krótka technika medytacyjna, mająca swoje źródło w Buddyzmie Tybetańskim, służy temu, aby maksymalnie skrócić czas realizacji naszych pragnień i marzeń. Jest to prawdziwa „perła w kolekcji” moich ulubionych metod.

Dattatreya Siva Baba (guru i mędrzec, o którym więcej napiszę przy innej sposobności), dzięki któremu poznajemy tę technikę, objaśnia nam w kilku swoich wykładach, że umysł (a także myśl) i czas są synonimami. Czas potrzebny na zamanifestowanie swojej myśli, zależy od stopnia świadomości osoby, która chce tego dokonać. Słowo „manifestacja”, oznacza tutaj „objawienie się” myśli na poziomie materii, czyli w naszym materialnym świecie. Aby niezwłocznie zmaterializować swoje marzenie, musimy wykroczyć poza ramy czasu. Kiedy znajdujemy się w ponadczasowej przestrzeni lub wymiarze, manifestacja naszej myśli może pojawić się bardzo szybko. Umysł neuronalny (w sensie „mózg”) nie potrafi materializować myśli. Może to zrobić tylko umysł ponadczasowy. Dattatreya uprzedza, że nie da się tego zrozumieć poprzez proces intelektualny. Podobnie zresztą jak wielu innych prawd dotyczących naszej duchowości.

Skracając dalsze objaśnienia do niezbędnego minimum, dodam, że Słońce i Księżyc, poprzez swój ruch, kreują czas. Ich symboliczne zatrzymanie i połączenie w jedność, w trakcie medytacji, pozwala wykroczyć poza ograniczenia czasu.

Całość trwa 4 minuty, razem z krótkim wprowadzeniem (około 1 minuty), które jest istotne tylko przy pierwszych ćwiczeniach. Jeśli ktoś nie zna języka angielskiego, proponuję, aby przed uruchomieniem materiału wideo przeczytał poniższe omówienie medytacji.

Uruchom materiał wideo (Link Sun-Moon w stopce artykułu)

Po około minutowym wstępie, narratorka (Raji), mówi:

- zamknij oczy

- skup swoją uwagę na swojej czakrze serca, pośrodku (w osi) klatki piersiowej (na wysokości serca)

- wyobraź sobie (tam, wewnątrz czakry) Słońce, bardzo jasne, olśniewające

- blisko Słońca, wewnątrz twojej czakry serca, wyobraź sobie Księżyc (wszystko razem dokładnie pośrodku, wewnątrz twojej klatki piersiowej) – Księżyc jest w pełni (okrągły)

- teraz Księżyc przesuwa się w kierunku Słońca, powoli jest coraz bliżej i bliżej (Księżyc reprezentuje twój umysł i czas, Słońce zaś reprezentuje Boga i ponadczasowość)

- w końcu Księżyc stopniowo wnika w Słońce i łączy się z nim

- skoncentruj się na wizualizacji Słońca, Księżyc wszedł już do środka i połączył się ze Słońcem

- teraz pomyśl o tym, co chcesz osiągnąć (zamanifestować) w swoim życiu, zwizualizuj to (wyobraź sobie) przez dłuższą chwilę

- następnie pozwól wizji odejść

- powoli, powoli wróć do siebie i otwórz oczy

Po uzyskaniu pewnej wprawy, materiał wideo, którego główną wartością są spokojny głos narratorki i ładna (statyczna) grafika, nie będzie Wam już potrzebny.

I jeszcze jedno:

Metoda jest potężna, ale radzę zaczynać od mniejszych pragnień. Dlaczego? Tego dowiecie się z 3-ciej części artykułu ("Sekret" - prawda czy takie tam ...?), kiedy już będzie gotowa.

Powodzenia!

Namaste

Greg Ka

---

Więcej o szczęściu, marzeniach, osiąganiu celów i równowadze duchowej, oraz powyższy artykuł w wersji z bonusem, na: http://duchoweposzukiwania.blogspot.com/

(Link Sun-Moon) http://www.youtube.com/watch?v=clyQmHzOLog&feature=related

sobota, 12 marca 2011

Myślisz, mówisz, masz.

Autorem artykułu jest Jola61



" To, kim jesteś, zależy od tego, w jaki sposób myślisz." Myśląc i mówiąc o szczęściu, zdrowiu, dobrobycie i pieniądzach w sposób pozytywny, optymistyczny dostaniemy to o czym myślimy - według tego, że podświadomość wykonuje to co jej wpoimy.

„ To, kim jesteś, zależy od tego, w jaki sposób myślisz”.

Osiąganie sukcesu, pozytywne rozwiązanie trudnych spraw, wprawia nas w dobry nastrój i powoduje, że mamy energię do dalszego działania. Zaczynamy mieć dobrą passę i wokół nas dzieje się coraz więcej dobrego, pojawiają się kolejne sukcesy.

W sytuacji gdy spotyka nas coś złego, porażka, niepowodzenie w pracy czy w osobistym życiu, tragedia sprawia, że nasze myślenie staje się negatywne i często pojawiają się kolejne przykre sprawy – „nieszczęścia chodzą parami” – znamy to powiedzenie.

Myśląc i mówiąc o szczęściu, zdrowiu, dobrobycie i pieniądzach w sposób pozytywny, optymistyczny dostaniemy to o czym myślimy – według tego, że podświadomość wykonuje to co jej wpoimy.

Zaprzątając umysł rozmyślaniami o kłopotach finansowych, porażkach, problemach zdrowotnych, które mamy w obecnej chwili, powodujemy że dostaniemy tego więcej. Podświadomość wykonuje nasze polecenia i daje to o czym myślimy.

Może więc dla własnej korzyści myśleć optymistycznie, pozytywnie? Określić czego chcemy i po co to chcemy oraz kiedy mamy to dostać. Joseph Murphy w swojej książce „Potęga podświadomości” poleca różne metody i techniki w jaki sposób pracować nad myśleniem, jak formułować nasze „życzenia” (wizualizacja, projekcja, mantry) aby podświadomość zaczęła realizować to co świadomie sobie wpoimy. Podkreśla, że należy wzbudzić w sobie uczucie radości, odprężenia, ulgi jakby to co chcemy już się wydarzyło. Oczywiście nic nie dzieje się od razu i na wszystko trzeba czasu. Sami musimy popracować nad swoim myśleniem i wiarą.

Nie należy jednak wierzyć w cud, że samym myśleniem osiągniemy to czego chcemy. Na naszej drodze pojawiają się różne OKAZJE, które należy wykorzystać. Mogą to być ludzie, okoliczności i sytuacje, które będą nas przybliżać lub stworzą warunki do osiągnięcia naszego CELU. Systematyczne myślenie, wyobrażanie sobie, urealnione zdjęciami (możemy założyć sobie zeszyt marzeń i wklejać do niego zdjęcia) tego co chcemy osiągnąć. To nic nie kosztuje a może zdziałać wiele. Wyobrażanie sobie osiągnięcia naszych marzeń zajmie nam kilkanaście lub kilka minut w ciągu dnia. W tym czasie przenieśmy się w przyszłość, poczujmy że już jesteśmy tam gdzie chcemy być, lub że mamy to co chcemy mieć. Wyobraźmy sobie to wszystko z najdrobniejszymi szczegółami, kolorami, zapachami i z uczuciem jakie nas będzie wtedy przepełniać.

Może ktoś zapytać jak można myśleć pozytywnie i mieć optymistyczne nastawienie do życia gdy straci się pracę a widoków na nową nie ma, gdy portfel robi się coraz lżejszy a w lodówce świeci się tylko światełko? Jak myśleć dobrze, gdy zdrowie nasze lub naszych bliskich szwankuje? Jak mieć nadzieję na lepsze jutro, gdy spotykają nas co chwila same nieszczęścia? Nie jest to proste. Trzeba jednak spróbować, bo w rezultacie co może się wydarzyć? Zmieniając swoje myśli na bardziej pozytywne spowodujemy zmianę w sobie i nasze życie może się zmienić na lepsze. Ludzie wokół nas (my zresztą też) lubią otaczać się optymistami, którzy się uśmiechają niż „smutasami” wiecznie narzekającymi i marudzącymi.

Jeśli chcesz coś w życiu zmienić, to trzeba COŚ w życiu zmienić.

W trudnych sytuacjach, takich gdy nie potrafię sprecyzować rozwiązania problemu, stosuję zdanie, które przeczytałam w książce Marphy’ego -

„ W dzień i w nocy wszystko mi sprzyja”.

Powtarzam to zdanie wielokrotnie, jak nakręcona dopóki złe myśli nie odejdą i gdy powracają, natychmiast zaczynam je zagłuszać tym zwrotem. Nie było to na początku proste bo negatywne rozmyślania, martwienie się czy wspominanie błędów z przeszłości było silniejsze. Jednak trening czyni mistrza, więc teraz już z tym problemu nie mam. Pamiętam też o tym, że złe nawyki myślowe wyjmują ziarenko marzenia i nie pozwalają aby się ukorzeniło, zaczęło rosnąć aby rozkwitnąć.

Myślisz (pozytywnie, optymistycznie), mówisz (o szczęściu, zdrowiu i dobrobycie), MASZ to czego chcesz!!!

---

http://zdrowyduch.blogspot.com


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

poniedziałek, 28 lutego 2011

8 elementarnych zasad zapamiętywania

Jako że cały czas rozwijam dla was temat zarządzania czasem, dziś chciałbym dla was poruszyć sprawę dość istotnie z tym powiązaną. Jak dużo czasu traciłeś codziennie na to aby zapisywać lub próbować zapamiętać listę zakupów? Jak dużo czasu zmarnowałeś próbując "szybko" nauczyć się nowych słówek? Dziś przygotowałem dla Ciebie listę 8 elementarnych zasad, które musisz poznać jeżeli chcesz zwiększyć szybkość i efektywność twojego zapamiętywania.

Oto i one:

Podstawowe zasady zapamiętywania

Stworzenie w swoim umyśle doskonałej pamięci wymaga, aby twoja wyobraźnia tworzyła jak najbardziej "żywe" obrazy i skojarzenia. Ich główne zasady tworzenia to:

1. Jeżeli już obrazy to tylko pozytywne

W większości wypadków to właśnie one lepiej sprzyjają zapamiętywaniu i ćwiczeniu pamięci, ponieważ umysł o wiele chętniej do nich powraca

2.W kolorach tęczy

Tam, gdzie to tylko możliwe używaj kolorów w jak największej ilości barw i odcieni. Spróbuj sam a się przekonasz jak duży ma to wpływ na twój umysł

3.Ruch

W każdym obrazie ruch lub jakakolwiek inna akcja dają znakomite możliwości do skojarzeń ułatwiających "umysłowe kodowanie" nowych skojarzeń. "Ożywiaj" więc swoje obrazy we wszystkich wymiarach!

 

4.Absurdalność i humor

Zacznij bawić się umysłem i wyobraźnią. Surrealizm i humor bardzo CI pomogą.

4.Związki

Staraj się zawsze łączyć nowe informacje z czymś starym i dobrze przez Ciebie znanym. Wykorzystaj też symbolikę.

5.Przesada

Szybko zapamiętasz obrazy przesadzone co do wielkości, szerokości, ilości, kształtu i dźwięku.

6.Liczby

Numeracja wzmacnia obrazy w naszym umyśle i wspomaga porządek i logikę.

7.Jak najwięcej szczegółów

Staraj się w każdej rzeczy która zapamiętujesz dostrzec jak najwięcej szczegółów. Przyjrzyj się dokładnie każdemu obrazowi, zanim wsadzisz go na stałe do swojego umysłu.

8.Wyrażenia zmysłowe

Szybsza i wydajniejsza pamięć wymaga użycia wszystkich zmysłów czyli:

-wzroku

-słuchu

-węchu

-smaku

-dotyku

Dzięki temu wrażenia staną się bardziej osobiste i o wiele łatwiej zapadną Ci w pamięci.

Jak widzisz o niektórych z nich mówiłem już przy mapach myśli, także jeżeli opanujesz te podstawy dobrze to wydaje mi się że nie będziesz miał problemów z zapamiętaniem nawet najdłuższej listy zakupów. ;)

--
Stopka

Maciej Fraś biznesonline.blogspot.com - wejdź a znajdziesz jeszcze więcej artykułów, publikacji i filmików, które na pewno Cię zainteresują

Artykuł pochodzi z serwisu artykuly.com.pl - Twojego źródła artykułów do przedruku.

czwartek, 24 lutego 2011

Podróż za jeden uśmiech

Autorem artykułu jest PB Luckyy



Czasem tak gonimy za szczęściem, że nie widzimy jak nam ucieka między palcami. Szczęście to niekontrolowany stan umysłu i serca, który pojawia się wtedy, gdy przestajemy słuchać głosu rozsądku.

Podróż za jeden uśmiech

Pewnego letniego poranka, pewien 20 letni młodzieniec, obudził się pełen energii i chęci do życia. Problem polegał na tym, że nie wiedział, gdzie powinien swoją energię skierować. Nie miał ochoty wcale robić tego, co robił codziennie. Kręcił się po domu zupełnie bez celu, próbował czytać książkę, słuchać radia, grać na gitarze, jednak cały czas się czuł nieswojo, coś mu mówiło, że ten dzień jest inny, niż pozostałe. Po raz kolejny włączył radio i usłyszał piosenkę „Wsiąść do pociągu byle jakiego”. Tak, to była myśl, „Wsiąść do pociągu byle jakiego!!!”. Wziął śpiwór, namiot, gitarę, powiedział rodzeństwu i rodzicom, że DZISIAJ ZROBI COŚ INACZEJ NIŻ ZWYKLE i pojechał na dworzec. Wsiadł do pociągu byle jakiego i… dojechał nad morze. Bez pieniędzy, wbrew przekonaniom i stereotypom, że bez pieniędzy nie można podróżować, po prostu rozpoczął podróż. Nie miał specjalnego celu swojej podróży, ale podczas wędrowania poznał wielu ciekawych ludzi, zobaczył mnóstwo interesujących miejsc, doświadczył sytuacji, jakich nigdy wcześniej nie miał okazji doświadczyć, a które go wiele nauczyły. Nie martwił się o środki do życia, a żył na dobrym poziomie przez blisko dwa miesiące. Był najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem. Wielu mu zazdrościło tak odważnej decyzji.

Mógłby tę podróż kontynuować dalej, cieszyć się każdego dnia i nie myśleć o tym, co będzie jutro ale trzeba było wracać na uczelnie. Dziś ów młodzieniec ma 29 lat i od kiedy wrócił z niezapomnianej wycieczki, szczęście go opuściło. Czas tej podróży, to był jedyny czas, kiedy naprawdę był szczęśliwy.

Po latach, przypominając sobie tę wędrówkę próbował uświadomić sobie, dlaczego wtedy, podczas podróży, los przychodził mu z pomocą. Wziął kartkę i postanowił spisać to, co przychodziło mu na myśl. Napisał o tym, że:

1. Podczas całej wędrówki nieustannie był w stanie medytacji i odprężenia. Nie miał żadnych negatywnych myśli, co skutkowało nieprawdopodobnym szczęściem.

2. Nie myślał o tym, co będzie później, skupiał się na chwili obecnej. Nauczył się tego, że przyszłość leży w teraźniejszości.

3. Był otwarty na ludzi. Dawał im uśmiech a oni odwdzięczali się z nawiązką. To, co pozytywne, przyciąga pozytywne.

4. Był sobą. Wzbudzał zaufanie spotykanych ludzi.

5. Zarażał wszystkich dookoła swoim optymizmem, pokazując jednocześnie, że można spełniać swoje marzenia i żyć z pasją.

Kiedy już spisał to wszystko na kartce, przyrzekł sobie, że od tej pory, to co napisał będzie jego modlitwą. Więc napisał słowa modlitwy na dużym papierze, powiesił nad łóżkiem i czyta ją na głos każdego ranka i wieczora.

1. Jestem odprężony i zrelaksowany. Codziennie sprzyja mi niesamowite szczęście.

2. Mam wszystko, czego mi potrzeba. Szczęście jest tylko tu i teraz.

3. Daję ludziom uśmiech i radość życia a oni mi się odwdzięczają tym samym.

4. Jestem sobą. Jestem najlepszy w tym, co robię. Przyciągam do siebie ludzi.

5. Angażuję się we wszystko, co robię. Pomagam spełniać marzenia innych, a oni pomagają spełniać moje.

Szczęście powróciło. Jest nieodłącznym towarzyszem jego życia…

---

PBLuckkyy


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

sobota, 19 lutego 2011

Cel istnienia

Czasami człowieka nachodzą dziwne myśli. Pewnie też tak miewasz: idziesz ulicą, siedzisz w aucie, a tu nie wiadomo skąd w głowie pojawiają się np. pytania egzystencjalne. Jeśli jeszcze tego nie przeżyłeś, nie martw się. Ten dzień nadejdzie. Chyba, że znasz odpowiedź na wszystkie pytania.

Ostatnio przerabiałem sens życia. Jest coś fajnego w tego typu sytuacjach. Zaczynasz dostrzegać różne rzeczy, których na co dzień nie zwracasz uwagi.Z pozoru wszystko jest fajnie rodzimy się szkoła, praca, własny dom, samochód i aby do emeryturki. Jedyne posiadane i wyznaczane przez nich cele dotyczą zaspokojenia podstawowych potrzeb.



Piramida potrzeb według Abrahama Maslowa



Abraham Maslow, twórca piramidy potrzeb na samym dole umieścił:


  1. Potrzeby fizjologiczne - Zaspokajane jako pierwsze. Pożywienie, woda, sen.
  2. Potrzeba bezpieczeństwa - Bezpieczeństwo rozumiane jako opieka, wygoda, spokój czy też protekcja.
  3. Potrzeba miłości i przynależności - Człowiek jest osobą społeczną. Nie lubimy być sami i dążymy do przynależności do danej grupy. Może to być związek filatelistyczny, klub emeryta itp. Chcemy też być kochani przez swoje dzieci, współmałżonka, rodzinę.
  4. Potrzeba szacunku i uznania - Pragniemy prestiżu we własnych oczach i chcemy ten prestiż widzieć w oczach innych ludzi. Pragniemy potęgi, respektu i uznania u innych. Dominacja i zwracanie na siebie uwagi.
  5. Potrzeba samorealizacji - Dążenie do rozwoju własnych możliwości. Zaspokojenie potrzeb estetycznych (harmonia i piękno) oraz poznawczych (potrzeba wiedzy, zrozumienia, nowości).

Odpowiedź na nurtujące mnie pytanie sformułowana została w IV w p.n.e. przez Arystotelesa "Celem dążenia człowieka jest szczęście". Czy zgadzasz się z Arystotelesem? Ja nie ma żadnych wątpliwości.

--
Stopka

Marcin Denisiuk

www.marcindenisiuk.pl

www.celoosiagacz.pl

Artykuł pochodzi z serwisu artykuly.com.pl - Twojego źródła artykułów do przedruku.

piątek, 18 lutego 2011

Codzienne ukryte szczęście

Każdy z nas ma dni gorsze i lepsze - jednak bez względu na to, jak się czujesz, musisz iść do przodu i nie poddawać się.

W tym artykule chce Ci przekazać w jaki sposób na co dzień znaleźć motywacje i szczęście w takie właśnie gorsze dni, ale także jak sprawić bo te "normalne" stały się jeszcze lepsze!

A więc do czego zależy to jak się czujemy?

1) Dnia poprzedniego połóż się spać z nastawieniem że następny dzień będzie jeszcze lepszy niż ten który minął. Dzięki takiemu nastawieniu o wiele lepiej przyjmujesz poranek dla następnego niż gdybyś położył się z negatywnymi myślami w głowie.

2) Bądź wdzięczny za każdy dzień

Nie ważne jak bardzo ludzie byli dla Ciebie nie mili i jak bardzo dzień Ci zbrzydł, kiedy podano Ci w restauracji zimną zupę. Bądź wdzięczny ponieważ niektórzy ludzie nie posiadają nawet tego czy TY gardzisz.

3) Uświadom sobie dlaczego to robisz

Zadaj sobie pytanie, dlaczego wykonujesz codzienną pracę i jaką korzyść Ci to przyniesie. Dzięki świadomości istnienia celu automatycznie bardziej będziesz chciał do niego dążyć, i go osiągnąć.

4) Bądź życzliwy dla innych

Stara prawda mówi że "Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie". Jeżeli ty okażesz miłość i przyjaźń innym, oni także Ci ją okażą.

PS. Nie zapominajcie o tym że wokół nas jest więcej szczęścia niż możecie sobie wyobrazić - trzeba tylko dobrze patrzeć

Życzę Ci właśnie takiego szczęścia na co dzień!

--
Stopka

Maciej Fraśbiznesonline.blogspot.com- na tej stronie znajdziesz więcej artykułów na temat Zarządzania czasem, motywacji, biznesu Polecam i zapraszam

Artykuł pochodzi z serwisu artykuly.com.pl - Twojego źródła artykułów do przedruku.

wtorek, 15 lutego 2011

To co tobą rządzi to tylko twoje przekonania

Autorem artykułu jest AMH_Coaching



Jeżeli celem każdej formy życia jest rozwój i przekazanie, danie czegoś wartościowego światu i następnemu pokoleniu , to sądzę, że powinniśmy równo rozwijać się w trzech wymiarach:

Duchowym – masz naturalną potrzebę miłości;

Fizycznym – chcesz być maksymalnie sprawny;

Umysłowym – umiesz sobie radzić w życiu.

I gdy masz to wszystko to jeszcze potrzebujesz kasy. Zarabianie pieniędzy jest umiejętnością i sposobem myślenia. Więc można trzeba się tego nauczyć.

Jak to robić najlepiej?

Naturalnie, swobodnie, łatwo, lekko i przyjemnie.

Robienie tego w sposób naturalny a zarazem łatwy i przyjemny stanowi tylko wyraz przekonania i woli.

Większość z nas zgodzi się, że robić upragnione rzeczy to żyć. Żyć życiem - jakiego pożądamy i jakie kreujemy.

Podział życia na sfery jest założeniem – modelem i nie może oddać w pełni jego złożoności i zapętlenia.

W każdym z wymiarów: duchowym, intelektualnym, fizycznym i finansowym zawierają się trzy pozostałe.

Trudno o rozwój duchowy bez intelektualnego, fizycznego i finansowego.

Jest niemożliwym prawidłowy rozwój intelektualny bez ducha - czytaj wiary w to co robimy, radosnych komórek cieszących się ze zdrowego pożywienia i ofiarowanego im ruchu, i czystego powietrza, i kasy na realizację zamierzeń.

A czym jest rozwój fizyczny, gdy nie wiesz jak to robić, nie masz odpowiedniej wiedzy. Ducha, że chcesz to robić. I tak jest nasz świat skonstruowany, że jak na złość to wszystko kosztuje.

Finanse, bez wiary i nadziei. Wiedzy i umiejętności. Radości życia (fizyczność) nie mają żadnego znaczenia. Są zwykłą iluzją istnienia. Są założeniem. Pamiętajmy, że wszelkie dobra tylko dzierżawimy na tym świecie. Jeden więcej, drugi mniej.

Najważniejszym wymiarem jest Duch i cała reszta podąża za nim. Jak go rozumieć, Oto jest pytanie? Jest to bez wątpienia wymiar bardzo osobisty i każdy sam stara się go zdefiniować.

W przygodzie życia osiągnięcie błogostanu, wiary, nadziei powinno stanowić wyraz naszej chęci. W przygodzie życia jego zrozumienie jest też ciekawym wyzwaniem. O sens życia pewnie warto pytać, ale po cholerę znaleźć odpowiedź. Koncentrujmy się lepiej na jego jakości. Zaczynając i kończąc dzień od uśmiechu. A intelekt? Czy jest to wiedza? Czy są to umiejętności? Czy jest to mądrość? Czymże wreszcie jest mądrość? Czy mądrym jest człowiek wielkiej wiedzy i umiejętności a krótko żyjący? I pewnie mogę na te pytania odpowiedzieć. Lepiej jednak, gdy Zrobisz to sam dla siebie.

Twoja fizyczność. Rozumienie ciała. Co dla Ciebie jest dobre a co złe? Jaki rodzaj pożywienia? Jaki wybrać rodzaj ćwiczeń? Jak prawidłowo oddychać? Warto się tego dowiedzieć. To jest bardzo dobra koncepcja dla Ciebie.

Kasa. Najlepsza definicja jaka kiedykolwiek została sformułowana to ta Buckminstera Fullera. Pomyśl - jeżeli w tej chwili rzucasz dotychczasową pracę to jak długo funkcjonowałbyś na tym samym poziomie? Jeżeli miesiąc, to jesteś bogaty na miesiąc. Jeżeli rok, to na rok, a jeżeli do końca życia, to jesteś niezmiernie bogaty.

Odpowiada tobie ta formuła? Jeżeli tak to już wiesz jaki dochód pasywny masz osiągnąć. Problem pojawia się wówczas, gdy rosną nasze pragnienia i potrzeby.

Jak masz problem to często czujesz niezadowolenie. I tak problem zrodził problem. Teraz masz już dwa problemy. Potem Sam dodasz całą resztę niestrawności... Masz też wybór.

Bądź szczęśliwy i radosny teraz. Dobra Reszta sama przyjdzie. Jako dodatek. Tak jak zmysłowa broszka do zmysłowej sukni....

To wszystko o czym teraz piszę, to wyraz moich przekonań. Przekonania nie są prawdą. Są formułami wyjaśniającymi nam nasze postrzeganie rzeczywistości.

Coaching może być i jest często stosowany do zmiany Twoich przekonań. Na przykład chce zmienić przekonanie, że palenie sprawia mi przyjemność! Na bardziej słuszne, że palenie jest do dupy...

Tym też można się zająć.

---

www.andrzejhanisz.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

wtorek, 8 lutego 2011

Znajdźcie czas na marzenia!

Autorem artykułu jest Greg Ka



Do czego potrzebne są nam marzenia? Bez marzeń nie przesuniemy się ani o krztynę w kierunku sukcesu. Wyraźne wyobrażenie celu automatycznie zbliża nas do jego osiągnięcia.

W młodości wiele czasu spędzałem marząc.
W podstawówce, czytając książki Alfreda Szklarskiego (o przygodach dzielnego Tomka Wilmowskiego) czy też Karola Maya (o szlachetnym wodzu Apaczów Winnetou) marzyłem o dalekich podróżach, przygodach i bohaterskich czynach. Później, jako młodzieniec, zacząłem pasjonować się literaturą science fiction (SF), czyli książkami Lema, Strugackich i wielu innych autorów, których nazwisk już nawet nie pamiętam.

W czasach komuny, kiedy w telewizji był jeden kanał (w tym drugim znaczeniu też), pokazujący jak towarzysze zwiedzają kolejne fabryki, kopalnie i stocznie, książki były jedną z niewielu dróg ucieczki od znienawidzonego bełkotu władzy. Zacząłem wtedy marzyć o kosmicznych podróżach, spotkaniu z obcymi cywilizacjami, przewyższającymi ludzkość wiedzą i stopniem rozwoju.

Potem przyszła fascynacja Hoimar'em von Ditfurth'em, Steven'em Weinberg'iem i innymi autorami, którzy w swoich pracach przybliżali czytelnikom początki Wszechświata, ukazywali gigantyczne dzieło stworzenia, które dokonało się od tamtych niepamiętnych czasów do chwili powstania życia i cywilizacji na naszej cudnej Ziemi. Co najważniejsze, te lektury wzbudziły we mnie wielki szacunek i podziw dla "przemyślnej" złożoności tej gigantycznej struktury jaką jest Wszechświat. Zrozumiałem wówczas, przynajmniej ogólnie, jak wiele zjawisk, sił i oddziaływań, w pozornie odległym kosmosie, ma kluczowe znaczenie dla powstania i ochrony życia na Ziemi w takiej, a nie innej formie. Nie zapragnąłem jednak zostać naukowcem aby wyjaśnić niezliczone zagadki, których dostarcza nam kosmos (nooo, chociaż ... może troszkę o tym marzyłem). Najważniejszym pragnieniem, które wtedy się we mnie obudziło była chęć zrozumienia istoty Siły Sprawczej, która wykreowała całe to niezmierzone bogactwo form, praw, wzajemnych oddziaływań i powiązań, zarówno na poziomie materii i energii, jak i form życia. Jeśli do tego weźmiemy pod uwagę całkiem prawdopodobną możliwość, że Ludzkość, z całą swoją wiedzą i technologią, znajduje się dopiero w początkowej fazie procesu poznawania i rozumienia tego, co dzieje się w mikro i makrokosmosie, to skala "przedsięwzięcia" Stwórcy staje się absolutnie niewyobrażalna!

Ale, miało być o marzeniach.
Uważajcie o czym marzycie, bo Wasze marzenia mogą się spełnić! W moim życiu marzeń było naprawdę wiele i kiedy jedno z nich (dotyczące pewnej wyjątkowej dziewczyny) się spełniło, to moje dość beztroskie i solidnie nasycone marzeniami życie zmieniło się diametralnie. Wiecie o czym mówię? - małżeństwo, dzieci, praca, praca, praca, mieszkanie i praca, praca, praca...
Marzenia, te największe i najpiękniejsze, zniknęły gdzieś na dobrych dwadzieścia lat! Zastąpiły je inne, mniejsze i bardziej praktyczne: nowy telewizor, pralka, odnowienie mieszkania, żeby dzieci skończyły szkoły itd. itp. Zniknęła gdzieś bogata wyobraźnia z lat dzieciństwa i młodości oraz ta "naiwna", młodzieńcza wiara, że mogę przenosić góry. Wielu z Was zna to doskonale, prawda?

Na szczęście niedawno odkryłem, że te wszystkie wspaniałe "rzeczy" nie zniknęły tak całkiem i bez reszty. Siedziały sobie cichutko, uśpione w głębokich zakamarkach mojej podświadomości i czekały, czekały, czekały, aż do momentu kiedy będą mogły się obudzić i pokierować moim życiem, w poszukiwaniu i odkrywaniu mojej "osobistej/własnej legendy" (jak ładnie określa to Paulo Coelho).

Ale wracając do marzeń, głęboko wierzę, że w każdym wieku są one potrzebne, a nawet konieczne!
Te z młodości, choć rzadziej się spełniają (jeśli dotyczą przyszłego dorosłego życia), budują naszą zdolność i umiejętność marzenia. Uważam, że także w tej dziedzinie, jak w każdej innej, wcześnie rozpoczęty trening daje większe szanse zdobycia mistrzostwa. Marzenia dzieciństwa i młodości budują w nas zapasy wiary i optymizmu, które później pomagają przetrwać cięższe okresy życia. Dzieciństwo i młodość to zwykle czas szybkich i dość istotnych zmian w naszym życiu. Zmieniamy szkoły, otoczenie, krąg znajomych i przyjaciół, ciągle uczymy się nowych rzeczy. Zmiany nas wtedy nie dziwią i nie szokują. Mamy wówczas naturalną zdolność ich łatwego akceptowania. Zmieniają się też nasze upodobania, zamiłowania, zainteresowania i pasje, a wraz z nimi odpowiednio zmieniają się nasze marzenia. Nawet nie zauważamy jak wiele tych pragnień i marzeń "po drodze" się spełnia. Nie zauważamy, bo jest to dla nas stan naturalny!
Zazwyczaj mamy wtedy przy sobie rodziców, którzy kochają nas bezwarunkowo (no, może tatusiowie tego tak bardzo nie ujawniają) i są naszym "kochającym lustrem" (ang. loving mirror), czyli kimś, kto umacnia nasze poczucie własnej wartości i naszą wiarę we własne siły. Z takim wsparciem nie trudno pokonywać kolejne przeszkody i realizować swoje marzenia. Mnie także wiele rzeczy się w życiu udało, bo rodzice naładowali moje akumulatory dużym zapasem miłości.

A Wy macie swoje "loving mirrors"? Jeśli nie, to koniecznie zacznijcie szukać! Może to być wierny przyjaciel, który Was ceni, szanuje, a może i kocha, który jest w stanie powiedzieć o Was wiele dobrego i zupełnie nic (lub prawie nic) krytycznego. Takie lustro mieli/mają podobno wszyscy, którzy osiągnęli/osiągają największe sukcesy, i których dokonania budzą powszechny podziw i szacunek. Jeśli nie macie nikogo takiego, to Waszym pierwszym krokiem powinno być rozpoczęcie poszukiwań.

A po co marzyć? Marzenie to wizja - wizja celu! Aby coś osiągnąć trzeba widzieć właśnie ten cel. Nie jest przy tym istotne, aby widzieć od razu także drogę prowadzącą do tego celu. Co więcej, to może nawet przeszkadzać, utrudniać lub wręcz uniemożliwiać spełnienie marzenia. Widząc drogę, widzimy także przypuszczalne przeszkody i trudności! Zaś skupiając się na celu mniej dostrzegamy potencjalne bariery i utrudnienia, a to z kolei pozwala nam zachować nienadwątlony zapał i chęci do działania.

Znajdźcie więc codziennie trochę czasu na marzenia. Może wieczorkiem, jak domownicy już zasną, możecie przez chwilkę wyobrazić sobie jak to będzie kiedy już zbudujecie Wasz upragniony dom, napiszecie poczytną książkę lub wyjedziecie z ukochaną osobą na upragnione wakacje. Poczujcie radość spełnienia, satysfakcję, uznanie i wszystko inne co może się wiązać z osiągnięciem Waszego celu. Postarajcie się też odczuć wdzięczność za otrzymane szczęście.

Odnosząc się krótko do artykułu Pani Barbary Łukowiak ("Czy wiesz co mają wspólnego ze sobą: Adam Małysz, Brian Tracy i Albert Einsein?"), uważam, że właśnie marzenie (czyli wizja celu) jest jednym z niezbędnych warunków, które trzeba spełnić aby osiągnąć sukces. Wielu ludzi kocha swoją pracę, ale nie mają wizji celu do jakiego ta praca ma ich doprowadzić. Pracując, zapewniają więc sobie pewien poziom satysfakcji czy nawet radości, ale nie mogą osiągnąć sukcesu jeśli nie ustalili jego miary, czyli nie zdecydowali co dla nich będzie owym sukcesem!

Zachęcam więc wszystkich: znajdźcie w Waszym życiu odrobinę czasu na marzenia!
Uśmiechajcie się do nich jak do dobrych przyjaciół!

---

Więcej o szczęściu, marzeniach, osiąganiu celów i równowadze duchowej już niebawem na http://duchoweposzukiwania.blogspot.com/


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

niedziela, 6 lutego 2011

Droga do szczęścia

Szczęście jest naturą ludzką, możemy to zjawisko zaobserwować u najmłodszych dzieci. Są one całkowicie pochłonięte zabawą-życiem, żyją obecną chwilą zajęte bez reszty rozwiązywaniem problemów na bieżąco. Promieniuje od nich radość, szczęście i zaangażowanie, a nawet drobne urazy nie odrwają ich od głównego zadania.

Jak taki stan odzyskać w dorosłym życiu to jest problem do rozwiązania. To będzie naprawdę nie najłatwiejsze zadanie, gdyż nasza cywilizacja poszła w nieodpowiednim kierunku. Wszystko co tworzymy stara się popsuć naszą drogę do szczęścia. I tak poczynając od szkoły poprzez religie, prasę,telewizję, prawo i zwariowane reguły, mody , którymi mamy się kierować. Przez co nasze życie ulega rozproszeniu,zapominamy co jest naprawdę ważne. Odeszliśmy od prostych regół, które powinny być głównym kierunkiem rozwoju ludzkości, bo w jakim celu używamy pokrętnych i zawiłych praw, które są dostępne tylko wąskiej grupie ludzi, a ci manipulją nimi dla zysku, a nie dla dobra ogółu.Prawo,które sobie stworzyliśmy przestało działać na naszą korzyść, zaczynamy gubić się w tym gąszczu, a jak czegoś się niezna to przychodzi strach, który jest przeciwieństwem szczęścia.Sami sobie nastwarzaliśmy instytucji, rządów, państw, religji, które zaczęły nas straszyć, zubażać, niszczyć pod przykrywką naszej ochrony przed nami samymi. I tak czym gorzej tym bardzej rozrasta się administracja, która nie poprawia naszego bytu, a zwiększa nasze koszty utrzymania. W drodze do szczęścia powinniśmy, zacząć od redukcji zbędnych praw, instytucji, od ponownego przeanalizowania tego co nam służy, a co nie.
Obudźmy się zacznijmy myśleć, co nam naprawdę pomaga w życiu, zacznijmy od naszego podwórka, każdy wie co przeszkadza w najbliższym otoczeniu, weźmy się do pracy już teraz, a wkrótkim czasie zobaczymy tego efekty, szczęście zacznie gościć u nas na co dzień.

czwartek, 3 lutego 2011

Pieniądze i Szczęście

Autorem artykułu jest Michał Batorowicz



W dzisiejszym artykule chciałbym poruszyć temat pieniędzy. A raczej szczęścia i pieniędzy.
Czy pieniądze dają szczęście? Czy bez pieniędzy można być szczęśliwym?

Niektórzy twierdzą, że pieniądze i szczęście to wręcz dwie wykluczające się rzeczy.

Prawda jest taka:
Pieniądze są bardzo ważne w...
W dzisiejszym artykule chciałbym poruszyć temat pieniędzy. A raczej szczęścia i pieniędzy.
Czy pieniądze dają szczęście? Czy bez pieniędzy można być szczęśliwym?

Niektórzy twierdzą, że pieniądze i szczęście to wręcz dwie wykluczające się rzeczy.

Prawda jest taka:
Pieniądze są bardzo ważne w naszym życiu. Bardzo ułatwiają naszą egzystencję. Wyobraź sobie sytuację, gdyby nie było pieniędzy..... Musielibyśmy wymieniać się towarami. A to dość uciążliwe jak sądzę. Dlatego pieniądze to wspaniały wynalazek. Oczywiście, wszystko jest dobre, co jest w dobrych rękach. Są ludzie, którzy nie potrafią zarządzać pieniędzmi, jak to się mówi – pieniądze się ich nie trzymają. Nie potrafią oszczędzać, a gdy dostaną zastrzyk dużej kasy, wydają bez zastanowienia, nie zauważając nawet kiedy i jak stracili wszystko. Są też ludzie, którzy pod wpływem pieniędzy bardzo się zmieniają. Stają się zarozumiali i skąpi. Stają się po prostu źli. Pieniądze wymagają mądrego właściciela. Wtedy zostają przy nim i nie wpływają źle na jego życie.

Z mojego punktu widzenia pieniądze same w sobie nie dają szczęścia. Ale to, co możesz za nie kupić to już całkiem inna sprawa. Wyobraź sobie taką sytuację, gdy leżysz gdzieś na plaży, obok Ciebie bliska osoba. Jesteś w stanie spełnić jej każde życzenie. Oboje jesteście szczęśliwi.
Kolejna sytuacja. Jedziesz starym samochodem do pracy czy gdziekolwiek indziej. Oczywiście jest gorąco, nie masz klimatyzacji, temperatura w chłodnicy niebezpiecznie rośnie, a w dodatku w silniku zaczyna coś podejrzanie stukać. Czy nie czułbyś się szczęśliwszym, gdybyś miał tyle pieniędzy, żeby kupić sobie nowe auto prosto z salonu? Twoja rodzina też byłaby szczęśliwsza, ponieważ byłbyś wcześniej w domu, bo prawdopodobnie to stukanie okazało się poważniejsze niż myślałeś.

Co z tego wynika? Zarabiaj jak najwięcej i nie patrz na to co mówią inni, że bogaci to źli ludzie. Ja bym powiedział, że bogaci są nawet lepszymi ludźmi. Mądrzy ludzie nie zadręczają nikogo swoimi problemami i nikomu nie zazdroszczą, a jak wiadomo ta energia jest zaraźliwa. Bogaci przeznaczają więcej pieniędzy na cele charytatywne. Bez pieniędzy nie dałoby się wykarmić biednych dzieci i nie można by było kupić im ubrań.
Ciężko jest się przestawić na takie myślenie. Sam kiedyś toczyłem wewnętrzną wojnę pt. „Czy będąc bogatym, mogę być dobrym i szczęśliwym” . W końcu odnalazłem odpowiedź na to nurtujące mnie pytanie, a brzmi ona „TAK”. Jednak zanim poznałem odpowiedź musiałem przeczytać kilka mądrych książek.

Jeszcze raz powtarzam:
Trzeba być mądrym, żeby być szczęśliwie bogatym. Wtedy osiągniesz sukces na całej linii.
---

Więcej artykułów na
http://esencjazycia.blogspot.com/


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Zaplanuj radosne życie

Autorem artykułu jest Jadwiga Borkiet



Kiedy wyrastamy z dziecięcej beztroski coraz mniej radości jest w naszym życiu. Przytłoczeni codziennymi obowiązkami, źle pojmowaną odpowiedzialnością, trudnymi sytuacjami w kontaktach z innymi i zbytnim krytycyzmem wobec siebie samych - coraz rzadziej widzimy uśmiech na swojej twarzy. Czy tak musi być? Oczywiście że nie!

Takie wartości jak zdrowie czy radość życia wydają nam się tak oczywiste, że wcale o nich nie myślimy.
Dostajemy je za darmo i przez wiele lat bez specjalnego zabiegania i pielęgnowania możemy się nimi cieszyć. Dzieci mają w sobie naturalną radość i potrzebę ruchu, co zapewnia utrzymanie tych wartości przez kilka pierwszych lat życia. Potem powoli i niezauważalnie zaczynamy je tracić, nie rozumiejąc, że trzeba o nie dbać i pielęgnować na co dzień.

To, że prawie każdy człowiek dostaje te wartości "na wyposażeniu" i za darmo jest wspaniałe, jednak stwarza też złudne poczucie, że nie trzeba się starać, by się nimi cieszyć nie tylko gdy jesteśmy młodzi.

A prawda jest taka, że by utrzymać się w dobrym zdrowiu i kondycji konieczne jest wypracowanie zdrowych nawyków obejmujących odpowiednią dietę, ruch, trzeba dbać o okresowe badania by wykryć ewentualne nieprawidłowości i je korygować w początkowej fazie itp.

Podobnie jest z radością życia. Kiedy wyrastamy z dziecięcej beztroski z reguły coraz mniej radości jest w naszym życiu. Przytłoczeni codziennymi obowiązkami, źle pojmowaną odpowiedzialnością, różnego rodzaju trudnymi sytuacjami w kontaktach z innymi i zbytnim krytycyzmem wobec siebie samych - coraz rzadziej widzimy uśmiech na swojej twarzy.

Czy tak musi być?

Oczywiście że nie!


Tak samo jak o zdrowie, możemy aktywnie zadbać o to, by radość gościła na co dzień w naszym życiu. Możemy nauczyć się świadomie czerpać ją z dostrzegania i rozwijania swoich możliwości , szukać jej robiąc to co sprawia nam przyjemność, pomnażać dbając o kontakty z bliskimi i realizując ambitne cele we współpracy z mądrymi ludźmi.

Nawet jeśli spotka nas coś złego lub odczuwamy ból, nie musi to automatycznie oznaczać cierpienia, nie musi pozbawiać nas radości życia. Nikt i nic nie jest w stanie odebrać nam radości jeśli sami jej nie oddamy - a zbyt łatwo i zbyt często z niej rezygnujemy.

Pięknym przykładem jak można zachować radość życia, a nawet ją zwielokrotnić poprzez docenianie tego co otrzymujemy od świata i dzielenie się tym, co sami możemy mu dać jest historia Danieli Garcii.

Młoda, pełna życia i planów na przyszłość studentka medycyny wypada w nocy z pociągu i traci obie ręce i obie nogi. Cudem przeżyła ten wypadek, mimo straszliwych okaleczeń stoczyła się z torów i zaczęła wołać o pomoc. Przypadkiem ktoś ją usłyszał i wezwał pogotowie. Straciła mnóstwo krwi zanim udzielono jej pomocy medycznej, ale z pomocą lekarzy wygrała bitwę o życie.
Potem zaczęła walczyć o swoje marzenia.


Nauczyła się korzystać z protez tak dobrze, że niewiele jest czynności których nie jest w stanie sama wykonać. Jak przed wypadkiem jeździ na wycieczki rowerowe, prowadzi samochód, protezy rąk ma zakończone hakami i tak perfekcyjnie opanowała ich użycie, że potrafi nawet robić na drutach czy zrobić sobie makijaż. A nie było to wcale łatwe - te haki sterowane są mięśniami pleców i wyćwiczenie każdej umiejętności to były tygodnie mozolnych ćwiczeń.

Nie zrezygnowała z żadnego ze swoich wcześniejszych marzeń - rok po wypadku wróciła na studia i ukończyła je bez żadnej taryfy ulgowej. Została pierwszym na świecie lekarzem po amputacji czterech kończyn. W międzyczasie pisała, wystukując litera po literze książkę o swoim wypadku i rehabilitacji. Książka stała się sensacją literacka - w 2008 roku ukazało się jej 14-ste wydanie.

Także w życiu osobistym realizuje wcześniejsze plany - wyszła za mąż za swojego chłopaka, który widząc że nie straciła nic ze swej radości życia nie miał wątpliwości, że chce z nią założyć rodzinę, planują w niedalekiej przyszłości dzieci.

Nauczyła się także radzić sobie z bólami fantomowymi - czasem amputowane kończyny bolały ją jakby wbijano w nie gwoździe albo paliły jakby były przypiekane czy przepuszczano przez nie prąd. Nie poddała się cierpieniu - nauczyła się dzięki medytacji i reiki łagodzić i kontrolować reakcje nerwowe (przypomina mi to mądre powiedzenie, że nie mamy czasem wpływu na ból, ale cierpienie jest naszym wyborem).

Daniela chce się skupiać nie na tym, co straciła, ale na życiu i jego radościach.

Jaką radością mimo tak strasznych doświadczeń emanuje ta dziewczyna możecie przekonać się sami oglądając film z imprezy charytatywnej, którą spontanicznie pojechała wesprzeć (choć nigdy wcześniej nie występowała publicznie wyszła na scenę przed tysiące widzów i miliony przed telewizorami by porozmawiać z prowadzącym o swoich doświadczeniach i zachęcić do przekazywania darowizn. http://www.youtube.com/watch?v=muy7cglsViM)

Radość to jedno z ogniw systemu TeTa - spaja pozostałe: Zrozumienie, Siłę, Odporność, Celowość, Skuteczność i Radość.

Rozumiem kim jestem, jak działa świat, jakie mam potrzeby, marzenia i cele, co warto a czego nie warto robić, jak nadać sens swojemu życiu.

Wiem skąd czerpać Siłę, zdrowie i energię do realizacji swoich marzeń. pokonywania problemów.

Jestem Odporny na negatywne otoczenie orz własne lęki i depresje, potrafię iść do przodu mimo trudności, nie daję sobą manipulować.

Żyję Celowo - umiem poznawać swoje marzenia i zamieniać je na konkretne cele i zamiary orz odważnie, mądrze i z zapałem je realizować.

Skutecznie i najlepiej jak tylko można realizuję swoje marzenia, nie zgadzam się na byle jakie życie, walczę o swoje szczęście.

Wzoruję się na przykładach wartościowych ludzi i sam/a żyje tak, by być Autorytetem dla innych. Cieszę się uznaniem i świadomie dzielę się swoją wiedzą, mądrością i doświadczeniem z innymi mądrymi ludźmi.

Jeśli umiesz stosować te zasady na co dzień w swoim życiu podziel się z nami jak to robisz biorąc udział w konkursach organizowanych przez Stowarzyszenie Akademia mądrego Życia (www.amz.org.pl)

Jeśli chcesz się tego nauczyć, zapraszamy na kursy prowadzone przez wyjątkowego nauczyciela sukcesu, Tadeusza Niwińskiego, autora książek które zmieniły życie tysięcy Polaków i trenera, który pomaga każdemu odnaleźć i wzmocnić to co w nas najlepsze.

---

Jadwiga Borkiet http://jadwigaborkiet.blog.onet.pl/


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

niedziela, 30 stycznia 2011

45 lekcji życia

Autorem artykułu jest Teresa Nowicka



Przepis na bycie szczęśliwym nie istnieje. Jednak kierowanie się kilkoma sprawdzonymi zasadami w różnych dziedzinach życia, może sprawić, że twoje poczucie szczęścia i zadowolenia wzrośnie.

Daj szansę każdemu dniowi stać się najwspanialszym dniem twojego życia. Wówczas każdego dnia będziesz mieć powód do radości i świętowania. A świętować można nawet starzenie się.

Regina Brett swoje urodziny spisała 45 lekcji, które nauczyło ją życie:

1. Życie nie zawsze jest sprawiedliwe, ale nadal jest dobre.

2. Kiedy masz wątpliwości, po prostu uczyń następny mały krok.

3. Życie jest zbyt krótkie, by nienawidzić...

4. Twoja praca nie zaopiekuje się tobą kiedy będziesz chory. Twoi przyjaciele tak. Bądź z nimi w kontakcie.

5. Płać swoje karty kredytowe każdego miesiąca.

6. Nie musisz być górą w każdej dyskusji. Zgódź sie na odmienność.

7. Płacz z kimś. To zdrowsze niż płacz w samotności.

8. Jest w porządku gniewać się na Boga. On potrafi to znieść.

9. Oszczędzaj na swoją emeryturę począwszy od pierwszej wypłaty.

10. Jeśli w grę wchodzi czekolada, opór jest daremny.

11. Zawrzyj pokój ze swoją przeszłością, by nie popsuła ona twojej teraźniejszości.

12. Jest w porządku pozwolic dzieciom patrzeć kiedy płaczesz.

13. Nie porównuj swojego życia z życiem innych... Nie masz pojęcia o co chodzi w ich podróży...

14. Jeśli związek ma być sekretem, nie powinineś w nim byc.

15. Wszystko może się zmienić w mgnieniu oka. Ale nie martw się; Bóg nigdy nie mruga.

16. Weź głęboki oddech. To uspokaja umysł.

17. Pozbądź się wszystkiego, co nie jest uzyteczne, piękne lub zabawne.

18. Wszystko, co cie nie zabije, wzmocni cię.

19. Nigdy nie jest za późno na to, by mieć szczęśliwe dzieciństwo. Ale za drugim razem zależy to tylko i wyłącznie od ciebie.

20. Kiedy w grę wchodzi podążanie za tym, co kochasz, nie bierz "nie" za odpowiedź.

21. Zapal świece, używaj ładnych prześcieradeł, noś fantazyjną bieliznę. Nie czekaj na specjalną okazję. Każde Dzisiaj jest wyjątkowe.

22. Przygotuj się porządnie, a potem idź na żywioł.

23. Bądź ekscenryczna teraz. Nie czekaj na późny wiek, by nosić purpurę.

24. Najważniejszym narządem seksualnym jest mózg.

25. Za twoje szczęście nie odpowiada nikt inny, tylko ty sam.

26. Obramuj każdą tak zwaną katastrofę słowami: "Czy będzie to miało znaczenie za pięć lat?"

27. Zawsze wybieraj życie.

28. Wybaczaj.

29. To, co inni ludzie myslą o tobie, nie jest twoją sprawą.

30. Czas uzdrawia niemal wszystko. Daj sobie czas.

31. Jakkolwiek dobra lub zła jest obecna sytuacja, na pewno się zmieni...

32. Nie bierz siebie zbyt poważnie. Nikt inny tego nie robi;)

33. Wierz w cuda.

34. Bóg kocha Cię ponieważ jest Bogiem, nie z powodu tego, co zrobiłeś lub czego nie zrobiłeś.

35. Nie rewiduj życia. Pokaż się i wykorzystaj je najlepiej jak potrafisz.

36. Starzenie się bije alternatywę umierania młodo.

37. Twoje dzieci maja tylko jedno dzieciństwo.

38. Ostatecznie liczy się fakt, że kochałeś.

39. Wychodź każdego dnia. Cuda czekaja na ciebie wszędzie.

40. Gdybyśmy wszyscy rzucili nasze problemy do jednego worka i zobaczyli problemy innych, natychmiast porwalibyśmy własny worek z powrotem.

41. Zazdrość jest stratą czasu. Masz wszystko czego ci potrzeba.

42. Najlepsze jest wciąż przed tobą.

43. Bez względu na to jak się czujesz, wstań, ubierz się i pokaż się.

44. Dawaj.

45. Życie nie jest zawiązane na kokardkę, ale nadal jest darem.

Napisane przez Regina Brett, Cleveland, Ohio. Tłumaczenie Teresa Nowicka.

---

http://www.uczsiewanglii.co.uk


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

poniedziałek, 24 stycznia 2011

Prawo do szczęścia

Autorem artykułu jest Mira Ulowska



Każdy człowiek potrzebuje miłości i akceptacji. Ma prawo być szczęśliwy.
No cóż, ja to ja.
To są moje ręce, moje nogi, włosy, moja twarz, mój umysł.
Cząstka mojego JA jest w mojej rodzinie, w moim domu, w tym, co robię.
Moje JA jest cząstką wszechświata.
Co prawda ta cząstka jest mniejsza niż najdrobniejszy pyłek, ale gdyby mnie nie było, to ten wszechświat byłby już inny.
Moje JA jest w mojej przyszłości – to moje marzenia,
w mojej teraźniejszości – to słowa do Was i w mojej przeszłości.

Wszystkie wydarzenia z przeszłości dotyczące mnie, choćby tylko pośrednio, ludzie, którzy darzyli mnie miłością, przyjaźnią, albo i nienawiścią, moje uczucia do tych ludzi, oraz to, o czym sama zadecydowałam
dobrze lub źle, stworzyło moje JA takie, jakie jest teraz.

W szkole nie lubiłam historii.
Były to dla mnie suche fakty, daty, które nie miały ze sobą żadnego związku. Uczyłam się tego, bo tak było trzeba, ale wszystko szybko wylatywało mi z głowy. Sporo czasu upłynęło nim pojęłam, że historia to również ludzie, a właściwie przede wszystkim ludzie ze swymi zaletami i wadami.
To oni i ich decyzje dotyczące spraw małych i wielkich, tworzyli i tworzą historię.
Ja także żyjąc, tworzę swoją historię. To, co dzieje się dziś, jutro będzie historią. I aby to jutro było wspaniałe, dziś trzeba podjąć odpowiednie decyzje.
Poeta powiedział:
„Na każdym miejscu i o każdej dobie
Gdziem z Tobą płakał, gdziem się z Tobą bawił,
Wszędzie i zawsze będę ja przy Tobie,
Bom wszędzie cząstkę mej duszy zostawił."

Tak! Zgadzam się!
Moje JA to również miejsca, w których byłam, moje uczucia, emocje, a także moje poczucie humoru,
które bywa nieobliczalne.

Pamiętam pewien film. Była to komedia. Na widowni raz po raz wybuchały salwy śmiechu.
A ja?
Ja sobie siedzę i dziwię się, co też ludzi tak bawi. Kiedy śmiechy umilkły, obudziło się moje poczucie humoru.
Roześmiałam się z całej duszy. Śmiałam się solo
i słychać mnie było w całej sali. Z oczu ciekły mi łzy, musiałam użyć chusteczki do nosa, co dodatkowo wzbogaciło efekty akustyczne.
Tak. Moje JA lubi się śmiać. Chce być szczęśliwe, kochane, podziwiane, chce odnosić sukcesy. Chce być w harmonii ze wszystkim, co je otacza.
Oto moje JA.
Myślę jednak, że nie jest to cała prawda o nim.

Moje JA ciągle się rozwija i chyba jest bardziej skomplikowane, niż udało mi się je przedstawić.
…………………………………………………………………………………………………………………………
Tyle o mnie. Sądzę jednak, że każdy człowiek na ziemi potrzebuje miłości, życzliwości. Potrzebuje akceptacji i zrozumienia.
Jednak, aby to wszystko stało się faktem trzeba sobie samemu odpowiedzieć na pytania:
• Kim jestem?
• Czego oczekuję od świata i ludzi?
• Co mogę zrobić, aby uzyskać od życia to, na czym mi najbardziej zależy?
I odpowiadając sobie na te pytania należy mieć świadomość, że nic nie można uzyskać biernie oczekując na to, co w życiu najlepsze, najdroższe i na to, czego najbardziej się pragnie.
Ale wcześniej jeszcze, trzeba zrozumieć, że każdy człowiek mały, duży, młody i starszy jest niepowtarzalny, jedyny, wyjątkowy.
Jest człowiekiem i to daje mu prawo do tego, co najlepsze w życiu.
Prawo do szczęścia.

---

Lubisz ULUBIONĄ?.